Rysunek na skórze


Z przyjaciółmi jak z tatuażami. Zostają na zawsze i trudno się ich pozbyć

Do pewnych decyzji dojrzewa się latami, do innych nie. Ale na pewno tatuaż jest czymś co warto dobrze przemyśleć ponieważ jego usunięcie czy przeróbka nie zawsze jest łatwe i niepozostawiające po sobie żadnych śladów. Mój pierwszy tatuaż powstał gdy byłem już pełnoletni i teraz, z okazji jego pełnoletności, na mojej skórze pojawił się kolejny. Nie ma związanej z nim żadnej historii ani też nie dorabiam mu jakiejś filozofii powstania. Tatuaże podobały mi się od zawsze i nie mówię tu o takich cudach jakie posiadali marynarze czy do tak zwanych bywalców półświatka. Dla mnie od zawsze to była sztuka. W dodatku taka, którą ma się zawsze przy sobie. Tym bardziej warto aby motyw był wyjątkowy oraz by wykonał go ktoś komu ufamy i potrafi przy tym namalować na skórze naprawdę coś pięknego. I ja, oczywiście, osobiście kogoś takiego znam i polecam gorąco.








gotowy "szalony kapelusznik"

Mistrzu, jaki szlaczek pier*olnąć?

Klimat prac Tima Burtona to to co ja osobiście uwielbiam. Jego filmy mają ten mroczny urok, a plastycznie są wprost genialne. Nieważne czy to jest „Gnijąca Panna młoda”, „Sok z żuka”, „Batman”, „Miasteczko Halloween”, „Alicja w Krainie czarów”, „9” czy jakiekolwiek inne jego dzieło. Są cudownie doskonałe, dopracowane w każdym szczególe i uwielbiam do nich wielokrotnie powracać. Dlatego nie było trudno mi się zdecydować na to, że właśnie jego twórczość zostanie ze mną już na zawsze. Postacią, która według mnie idealnie wpasowuje się w moją osobowość jest Szalony Kapelusznik. Nie wykorzystałem jednak jego ostatecznego, filmowego wyglądu ożywionego na ekranie przez Johnnego Deppa ponieważ bardziej przypadł mi do gustu concept art przygotowany dla Disney'a przez Michaela Kutsche – projektanta postaci. Pierwszy pomysł na Kapelusznika był mocno steampunkowy i jako taki wydaje się być idealny dla mnie. A za rok świat Alicji uzupełni drugą stronę mojego przedramienia.









Mój tatuaż powstał podczas tegorocznego Warsaw Tattoo Convention, która odbyła się na Stadionie Warszawskiej Legii. Powstał on dzięki zdolnościom i talentowi Jammestattoo z High Wycombe (UK). Marek tworzył na mojej skórze przez kilka długich godzin ale efekt jego pracy był tego warty. Jeżeli ciekawi was jakie odczucia towarzyszą tatuowaniu to muszę was zawieść. Trudno to jednoznacznie opisać. Jak dla mnie nie jest to coś bolesnego ale to tak naprawdę zależy od indywidualnego progu bólu osoby tatuowanej. Osobiście przyrównałbym to do uczucia jakie daje dermabrazja diamentowa – nie boli choć i nie relaksuje, ale da się wytrzymać. Ważne aby wybierając się do studia tatuażu na sesję nie iść tam na „głodniaka” ponieważ powoduje to, że szybko zaczniemy się niecierpliwić, spadnie nam energia i obniży się nasz próg bólowy. A to utrudni sprawne tworzenie naszego małego dzieła. Posiłek nie musi być obfity. Ważne aby był treściwy i syty. Najpierw na naszą skórę naniesiony zostanie zarys naszego wzoru, co ułatwi tatuażyście pracę. Ważne jest to aby podczas robienia tatuażu nasz artysta zachowywał higienę i sterylność pracy. Świeży rysunek na naszej skórze otwiera szeroko wrota dla różnych drobnoustrojów. Dlatego zwracajcie na to szczególną uwagę by miejsce i osoba wykonująca wam tą usługę nie narażała was na niepotrzebne komplikacje. Po zakończeniu tatuowania świeży jeszcze rysunek zostanie umyty, posmarowany i zawinięty folią, pod którą przez kilka najbliższych godzin utworzy się coś w rodzaju galaretki. Składa się na nią między innymi nasze osocze, limfa a nawet krwinki. Zaczyna się proces gojenia skóry. Po kliku godzinach naturalnym mydłem, może być o działaniu antybakteryjnym, delikatnie zmywamy ten śluz i od tego momentu regularnie, kilkakrotnie w ciągu dnia, smarujemy tatuaż aptecznym specyfikiem. Ja używałem Bepanthen ale równie dobrze może to być na przykład Alantan. WAŻNE! Słuchajcie rad swojego tatuażysty. On wie co powinniście roić aby rysunek na waszej skórze bezpiecznie się wygoił i długo wyglądał idealnie. Nie słuchajcie dziwnych porad od znajomych w stylu: „stosuj maść na hemoroidy, to przyspiesza gojenie”. Taka maść ma swoje zadania i nie została stworzona do dbania o tatuaż a do przynoszenia ulgi tyłkowi. Po kilku dniach wierzchnia warstwa naskórka zaczęła się złuszczać dlatego zwiększyłem jeszcze częstotliwość smarowania tatuażu tłustą maścią. Warto pamiętać również i o tym aby nie „pomagać” łuszczącej się skórze i niczego nie drapać. Inaczej możemy się przyczynić do uszkodzenia rysunku. Starajmy się też by gojący się tatuaż nie był rozmaczany w kąpieli – to również mu nie służy i może spowodować, że nie będzie on wyglądał tak jak byśmy chcieli.

badanie skóry przy pomocy USG Beaute Pacifique 

badanie USG struktury skóry


Czy ważne jest to jakiego wybierzemy tatuażystę? Oczywiście! Jest to bardzo ważne. A czy ja mam doskonałego specjalistę w tej dziedzinie? Rozpatrując to pod względem artystycznym bez zastanowienia się odpowiem: TAK. Podobnie odpowiadają ci, którzy mój tatuaż widzieli. Precyzja wykonania mówi sama za siebie. A jak z jego fachowością? Po dwóch miesiącach od wykonania mojego tatuażu miałem okazję przebadać swoją skórę twarzy przy użyciu ultrasonografu. Przy okazji pani Bogusława z Beaute Pacifique wykonała mi badanie skóry w miejscu tatuażu. Jak stwierdziła, barwnik umieszczony jest na idealnej głębokości. Widać, że jest on dobrej jakości bo po skórze nie widać żadnych negatywnych efektów jakie mógłby wywołać kiepskiej jakości pigment. Podsumowując, sam tatuaż wykonany jest również perfekcyjnie pod względem technicznym. Świeży tatuaż nawet po zagojeniu odpowiednio chrońmy przed promieniowaniem UV stosując odpowiednie SPF. Uchroni to was przed poparzeniem i uszkodzeniami waszego małego dzieła. Powoli przymierzam się już do stosowania specjalnego kremu pielęgnującego skórę ozdobioną tatuażem. Wspominałem o nim TU we wpisie z jesiennych targów Beauty Forum. Tak więc niebawem spodziewajcie się wpisu poświęconemu właśnie temu kosmetykowi.

Michał

Komentarze

  1. Ja sama mam jeden, co prawda mały, ale myślę nad kolejnym. W trakcie tatuowania czułam...przyjemność :D to był tak miły ból, że bylo mi az przykro kiedy tatuażysta skończył prace :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój tatuaż ma już 12 lat. w tym czasie byłą inna moda. Te tatuaże to dzieła artystów. Mój jest płaski, jednowymiarowy, do poprawki.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tatuażach drażni mnie tylko a) większosć z nich jest ponura (kolory i temat)
    b) tatuaż bez przesłania , na zasadzie - Popa, zoba jako mam dziarę 1 - żałosne.
    Co raz mniej tego jest, ale moda bije po oczach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam tatuażu, ale nie wykluczam, że będę taki mieć. Dlatego twoje rady są dla mnie przydatne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aj tatuaże uzależniają mam jeden i myślę cały czas o drugim :)

    OdpowiedzUsuń
  6. niektóre na prawdę świetne... Chętnie bym sobie jakiś strzeliła, ale to może jak odchowam mojego malucha :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze dwa mnie gilgały a trzeci bolał. A wszystko to zależy od tego gdzie jest robiony i czy głodni nie jesteśmy :) Dobry post ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjne prace,a tatuaże w klimacie rodem z Burtona... Zawsze na plus :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

JEŻELI W TREŚCI POSTA NIE PROSZĘ O LINK NIE UMIESZCZAJ GO TAM O ILE ZALEŻY CI NA TYM ŻEBY TWÓJ KOMENTARZ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY.

Potrafię znaleźć Twojego bloga bez tego.

Popularne posty