Frittata ze szpinakiem
Nazwa frittata brzmi raczej obco i nie do końca
wskazuje nam czym jest nasz dzisiejszy posiłek. Lecz jednego mogę
być pewny – zadowoli on tych, którzy lubią omlety. Tak, to
prawda. Frittata jest włoską odmianą omletu. Różni się od
niego tym, że omlet jest zwijany w rulon lub składany na pół.
Wiele wspólnego moim zdaniem ma włoska frittata z hiszpańską
tortillą. I w jednym i w drugim przypadku w cieście z ubitych jaj
z dodatkiem porządnej, najlepiej wiejskiej śmietany (lub jak kto
woli, bez niej) zatopione są przeróżne dodatki: szynka, sery,
warzywa, szparagi czy sałaty. A to wszystko razem smażone jest na
patelni i albo umiejętnie przewracane na drugą stronę, np. przy
użyciu dużego talerza lub przypiekane pod górnymi grzałkami
piekarnika (trzeba pamiętać aby używać patelni bez plastikowych
rączek). Jako, że lubię przepisy niewymagające ode mnie
ekwilibrystyki, moją frittatę z wygodnictwa przygotowuję w
piekarniku w kamionkowej formie do tart. Frittatę serwuje się
zawsze pociętą na porcje – pieczona w ten sposób nie wymaga ode
mnie przewracania a i tak wygląda idealnie.
Frittata to bardzo wdzięczne danie, ponieważ
świetnie nadaje się ona do czyszczenia naszej lodówki z wszelakich
resztek i za każdym razem wychodzi nami inna jej wersja. Chyba, że
lubimy konkretne dodatki i tylko takich używamy. Moją ulubioną
jest szpinakowa jej wersja, choć nie raz zdarzało mi się szpinak
zastąpić liśćmi botwiny i wychodziła równie apetyczna i
smakowita.
Co potrzebujemy do przygotowania porcji dla 3-4
osób? Naprawdę niewiele: 6 jaj, 3 łyżki śmietany, 50 gram
startego, ostrego w smaku, żółtego sera – choć nie jest to
warunek niezbędny do szczęścia. A do tego 500 gram świeżego
szpinaku (podczas mycia należy usunąć ogonki liściowe). Ząbek
lub trzy czosnku, o ile na obiad nie wpadną 'wampiry', które za nim
nie przepadają. Odrobina pieprzu (najlepiej kolorowego) i sól do
smaku. Do smażenia – ulubiony tłuszcz w odpowiedniej dla naszego
nastroju ilości. Osobiście używam około jednej łyżki masła
klarowanego. I mamy już wszystko. Tak więc do dzieła!
Pod bieżącą wodą dokładnie płuczę szpinak i
usuwam szypuły. Delikatnie, niezbyt drobno, kroję szpinak na
mniejsze kawałki i wrzucam go na patelnię, na której już
rozgrzało się masło. Szpinak obsmażam razem z czosnkiem i
przyprawami. A gdy nie nie chce mi się smażyć, blanszuję szpinak
przez kilka sekund w osolonym wrzątku i szybko przekładam go do
wody z lodem aby zachował zdrowy, zielony kolor i wszelkie swoje
wartości odżywcze. A czosnek, roztarty z solą i pieprzem, dodaję
po prostu do masy jajecznej. Czas zająć się jajkami. Do sporej,
szklanej miski wbijam 6 jaj, dodaję śmietanę chyba, że nie mam na
nią ochoty lub przyrządzam danie dla kogoś, kto woli mniej kalorii
– to wtedy o niej zapominam. Rózgą rozdyźduję jajka na idealnie
puszystą masę i dodaję do niej szpinak, ser (o ile mam na niego
chrapkę), przyprawy oraz czosnek. Moja kamionkowa forma do pieczenia
nie wymaga ani smarowania ani tartej bułki aby frittata idealnie
odchodziła od niej. Zdarza się też, że robię ją czasem w
tortownicy. Wtedy smaruję ją masłem i delikatnie wysypuję bułką
tartą. Przelewam masę jajeczną z dodatkami i wstawiam do
rozgrzanego do 180 stopni piekarnika na 30-45 minut. Osobiście wolę
frittatę bardziej wypieczoną (choć nie wysuszoną frittatę). Aby
to osiągnąć należy ją piec około 40 minut w piekarniku.
Frittatę można podawać zarówno na ciepło jak
i na zimno – obie wersje są znakomite. Często podaję ją z
sałatką capresse i sosem czosnkowym. Ale jak ktoś lubi, to keczup
też będzie pasował do tego dania, a że zawiera dużo likopenu to
nie zaszkodzi naszemu zdrowiu.
Smacznego!
Michał
kolejny świetny przepis, który powoduje, że żałuję, iż nie mam w mieszkaniu piekarnika i że muszę go wreszcie kupić, bo czuję się szalenie ograniczona jego brakiem. ;) a nigdy nie robiłam czegoś takiego, wiec może się skuszę jednak na zabawę z patelnią, chociaż omlet nigdy mi nie wyszedł. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
na szczęście patelnia doskonale się do tego dania nadaje :)
UsuńMniam mniam... zjadło by się :D
OdpowiedzUsuń:)
Usuńuwielbiam omlety, lubię szpinak, dzięki za przepis, na pewno wykorzystam, niedawno zrobione przeze mnie masło klarowane przyda się, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:) przyda się na pewno :)
UsuńPrezentuje się smakowicie:)Chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, jemy ją co najmniej raz w tygodniu :) choć ja robię ją inaczej nieco.
OdpowiedzUsuńOgonki szpinakowi urywasz? Wszystkie???????????????????????????:D
tak :) nie przepadam za nimi przynajmniej w tym daniu :)
Usuńprzecież ich wcale nie czuć :D
UsuńPyszności! kocham szpinak w każdym wydaniu! :)
OdpowiedzUsuńnie dziwię Ci się :) bo dobrze zrobiony szpinak to kuchenny majstersztyk :)
UsuńAż mam ochotę na to <3 jutro chyba zrobię !
OdpowiedzUsuńzachęcam :) przygotowuje się szybko i bez wysiłku a i doskonale smakuje :)
UsuńCzy wystarczy jak powiem mniam mniam mniam? :P
OdpowiedzUsuń:) jak najbardziej :)
UsuńAż zrobiłam się głodna. Uwielbiam dania ze szpinakiem ten przepis z pewnością wykorzystam w swojej kuchni. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam szpinak, więc i to danie chętnie zrobię! Jedyna wada świeżego szpinaku to te okropne ogonki, dlatego czasem wybieram szpinak mrożony, którego nie trzeba myć, ani usuwać ogonków. Ale jednak świeży to świeży ;)
OdpowiedzUsuńmrożony szpinak ma wiele zalet :) jedną z nich jest możliwość wykorzystania go do pieczenia ciekawego ciasta :) ale o nim kiedy indziej również napiszę :)
Usuńale apetycznie wygląda, posmakowałabym :)
OdpowiedzUsuńMniam, mniam... robię coś w podobie i uwielbiam :) Generalnie jajka kocham pod każdą postacią. Jakiś czas temu pytałam na blogu o możliwość reaktywacji mojego starego bloga, prowadzonego w spartańskich, studenckich warunkach - wdzięczna nazwa Siekierą po Jajach :) Większość była za, ale ciągle nie umiem się zmobilizować, a gotowanie to obok kosmetyków moja największa pasja. Oglądałam na fejsie zdjęcia Twoich pyszności i po prostu miałam ślinotok :)
OdpowiedzUsuń