Myśli są jak grzyby, najlepsze po deszczu


Są takie potrawy, które nie wiedzieć czemu, kojarzą się nam z plebejskim życia stylem, hulaszczą naturą łże elit — kimkolwiek one są, te elity. Wnikać w umysły przewrotne nie będę, bo po cóż mi to? Lecz wiele dań od przepełnionych bareizmami czasów przeszłych, przestało bynajmniej być tak ekskluzywne jak niosła fama. Już ośmiorniczki tańsze potrafią być od masła kostki i w dodatku dostępne w sklepach dla „biedoty”, jak mawia już chyba klasyk krasomówstwa. Nawet czarny, czy nie daj Bóg, czerwony kawior kupisz już w bez mała każdym blaszaku za mniej niż dychę za słoiczek. A jak fantazja ułańska poniesie to popijesz i „szampanem”, którego też za niewielki pieniądz dostaniesz. Tak owóż i z rydzami było, iż wieść gminna przypisywała im przeszłość gastronomiczną tylko na wielkopańskich stołach. Co poniekąd przypieczętował swymi słowy Mikołaj Rej w „Żywocie człowieka poczciwego”. To prawda, że są lata mniej przychylne dla wielbicieli grzybów, ale ten rok szczególnie nas obdarował wysypem runa leśnego niczym z rogu obfitości. Tak więc czy dziwić może kogoś to, że w tym roku za kilogram rydza zapłacić trzeba było tylko 25 zł? Chyba nie. Zwłaszcza, że tegorocznej jesieni stragany aż uginają się pod grzybami wszelakiej maści. Od podgrzybków, kurek, borowików poczynając. Na tych mniej znanych lub być może lubianych. Osobiście nie mogłem przepuścić takiej okazji aby nie dać sobie możliwości do rozkoszowania się smakiem rydza właśnie. A można je przyrządzić różnorako: dusić w śmietanie, marynować, kisić i na takich ukiszonych z cebulą grzybach ugotować wyborny wprost „żur”. Niezależnie jednak jak będziemy mieli zamiar je przyrządzić pamiętajmy, iż większa ilość czasu gotowania wcale a wcale nie wpływa najlepiej na smak naszego finalnego posiłku. Dlatego dziś zapraszam was na naprawdę szybkie, proste i moim zdaniem najlepiej wydobywające smak z rydza danie.










Rudy rydz z patelni

Biorę 500 gram rydzów i zaczynam od tego, że myję im kapelusze i odcinam nóżki. Następnie osuszam je na sicie lub na ręczniku, jeżeli zależy mi na czasie. Na sporej patelni rozgrzewam pełną łyżkę masła — lub kopiastą, jak kto woli. Może być klarowane, ponieważ trudniej je przypalić. Aromat i śmietankowy posmak masła podkreśli i pomoże wydobyć z rydza to co w nim najdoskonalsze. Nie zamieniałbym go jednak na żadne oliwy czy oleje. Nawet ten doskonały rydzowy. Uzyskiwany jest on bowiem z lnianki siewnej potocznie zwanej rydzem. Nie mówić już nawet o olejach aromatyzowanych grzybem, jak choćby oliwa truflowa. A to dlatego, że danie nie uzyska wtedy pełni swoich walorów smakowych. Na patelnię kładę dosłownie po kilka kapeluszy naraz, tak aby raczej na siebie nie nachodziły, ponieważ zależy mi na tym by grzyba przysmażyć a nie udusić w jego sokach. Jeżeli kapelusze są naprawdę bardzo duże można pokroić je na połówki czy ćwiartki. Zaczynam od smażenia górnej strony kapelusza i trwa to około 5 minut. Po tym czasie przewracam na drugą stronę aby przysmażyć blaszki. I to trwa już połowę mniej czasu. Usmażone grzyby zdejmuję z patelni i czynność powtarzam aż wszystkie grzyby mam już gotowe. Dodaję wtedy na patelnię jeszcze odrobinę masła i wrzucam wszystkie usmażone już grzyby oraz dodaję dwa lub trzy roztarte ząbki czosnku. Chwilę mieszam i na wolnym ogniu smażę całość jeszcze przez minutę. W międzyczasie siekam sporą garść natki pietruszki, dorzucam ją na patelnię, mieszam całość jeszcze raz i gotowe.






Pół kilograma rydzów jest idealne na przystawkę dla 3 lub 4 osób. Jako danie główne już tylko dla dwojga. Doskonale komponują się z pieczywem. Może to być delikatna bułka, ciabatta, bagietka… co kto lubi. Oczywiście nie można zapomnieć o soli i pierzu. Jednak ze względu na delikatny smak potrawy najlepiej będzie jak każdy na swoim talerzu przyprawi sobie według swojego uznania. Idealnym połączeniem do rydzów jest białe wino. Jeśli jednak tak jak ja wolicie wino czerwone, nie krępujcie się. Nie będę owijał w bawełnę, bo i po co miałbym to robić. Preferuję wytrawne czerwone wino i do tego dania pasuje mi ono tak samo dobrze jak białe. Jestem pewny, że rydze podane z kuflem dobrego piwa również nie stracą na swoim smaku. Smacznego!


Michał

Komentarze

  1. Widziałam na Twoim stories jak robiłeś i mam niesamowitego smaka na to :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach smakowicie wygląda :) uwielbiam grzyby w każdej postaci i kocham je zbierać. Satysfakcja z własnoręcznie uzbieranych i przyrządzonych smakowitości z grzybków nie do opisania. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mi smaka narobiłeś. Mniam kocham grzyby <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz mam ochotę galopować na halę targową i rydze robić, a za grzybami nie przepadam. Ale muszą być pyszne, nie sprawiają wrażenia kapciowatych, że tak powiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu z masłem :D czuć piniądz! Wyglądają smakowicie! Jak będę mogła już jeść grzyby muszę wypróbować ten przepis!

    OdpowiedzUsuń
  6. No kocham rydze! A na masełku... oja ;) aż mi ślinka cieknie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda apetycznie, ale ja na sam widok grzybów mam odruch wymiotny i aż czuję ścisk w gardle teraz :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

JEŻELI W TREŚCI POSTA NIE PROSZĘ O LINK NIE UMIESZCZAJ GO TAM O ILE ZALEŻY CI NA TYM ŻEBY TWÓJ KOMENTARZ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY.

Potrafię znaleźć Twojego bloga bez tego.

Popularne posty