Zwykła woda ugasi nawet dzikie pragnienia
Wschody
i zachody słońca, orzeźwiająca bryza, urokliwe zatoczki czy
klify. Od wieków morze przyciągało nas niczym magnes. Morza, a
zatem i oceany, mają nam do zaoferowania swoje najcenniejsze dary. W
tym i owoce — choć te akurat nie nadają się na dżem. Obecnie
nad morze jedziemy aby „nałykać się jodu” a spacerując po
piaszczystym wybrzeżu stosujemy doskonały peeling dzięki czemu
nasze stopy po urlopie stają się jedwabiście gładkie. Zaś
kąpiele w jego wodach powodują, iż czujemy się wprost doskonale.
I to było powodem, że kilka lat temu dosłownie byliśmy zalewani
zewsząd choćby kosmetykami SPA, chemią gospodarczą o zapachach
wprost ze SPA, czy też innego “resortu”. Były nawet telefony w
niebieskich obudowach, dzięki czemu i ich producenci chcieli
uszczknąć grosza z wszechobecnego trendu. Obecnie jakby ciszej się
zrobiło w tym temacie, lecz wiele firm wciąż oferuje nam swoje
produkty bazujące na tym co w morzu najcenniejsze. I świetnie. Ale
czym jest właściwie to SPA? Najprościej mówiąc leczeniem wodą,
co wyjaśnia samo rozwinięcie skrótu, bo to właśnie oznacza w
naszym języku sanitas per aquam. Jedną z odmian SPA jest
talasoterapia. Jest to forma terapii, wykorzystująca morski klimat,
a więc morską wodę, sól w nim zawartą, jego muł, żyjące w nim
glony i algi, oraz piasek i wszelkie inne substancje wywodzące się
z morza. Już sama woda morska to coś nad czym warto się choć na
chwilę zatrzymać. Życie wywodzi się właśnie z wody morskiej i
właśnie ona ma jedną zdumiewającą cechę. Mianowicie taką, że
jej skład jest w 98% zgodny ze składem osocza naszej krwi.
Właściwie jedyną różnicą jest to, iż woda morska zawiera
magnez a we krwi ludzkiej zamiast niego jest żelazo. Cała zaś
reszta pokrywa się niemal idealnie. Mówimy tu oczywiście o
proporcjach składników mineralnych. Z tego właśnie wynika, iż po
odpowiednim oczyszczeniu i rozcieńczeniu może ona być używana
nawet do transfuzji. A zatem stanowi również idealny środek
leczniczy. Tak więc nie jest to po prostu jakaś tam słona woda, a
źródło życia. Odkrył to już w 1987 roku francuski lekarz René
Quinton.
Talasoterapia,
czyli czym chata bogata
Zabiegi
wpisujące się w zakres talasoterapii cechują się dużą
skutecznością. Przede wszystkim znacząco obniżają stres, ale i
pielęgnują skórę oraz wspomagają odtruwanie organizmu, czyli tak
modną ostatnio detoksykację. Niestety, ale ośrodki z prawdziwego
zdarzenia zajmujące się właśnie talasoterapią zlokalizowane są
blisko morza lub oceanu, ponieważ muszą one zachować tak zwaną
„żywą wodę”, która aby taka była nie może być magazynowana
dłużej niż 48 godzin i to w odpowiednich warunkach. Dlatego też
pełnowartościowego ośrodka tego typu nie uświadczymy w Warszawie
czy Zakopanem. Ponieważ ważnym elementem tychże miejsc są baseny
wypełnione filtrowaną i tak oczyszczoną wodą morską aby nie
stracić jej cennych właściwości. Woda w nich jest podgrzewana
nawet do 37°C. Zabiegi w takich kurortach są szczególnie zalecane
osobom poddawanym codziennemu stresowi, ale też w przypadkach
obrzęków, cellulitu czy tym, którzy walczą na przykład z
otyłością. Na szczęście wszędzie tam, gdzie mamy daleko do
morza nadal możemy korzystać z jego dobrodziejstw, choćby dzięki
preparatom bazującym na wodzie czy soli morskiej, oraz na algach,
kawiorze i wszystkim tym co się z morza wywodzi.
Domowe
talaSPA
Choć
nie będąc mieszkańcem nadmorskich miejscowości nie możemy w
pełni rozkoszować się i jednocześnie czerpać pełnymi garściami
z talasoterapii nie oznacza to, że nie możemy tego robić zupełnie.
Zacznijmy od peelingu. Najprostszy morski peeling to po prostu sól
morska nasypana na dłoń lub wilgotną ściereczkę i gotowe.
Właśnie ta metoda jest o tyle interesująca, iż prosto daje się
przekształcić w dłuższy domowy zabieg. Zacznij od umycia swojego
ciała dowolnym ulubionym żelem pod prysznic. Osobiście wybrałbym
Shower Gel with essential Oils marki Mary Cohr, ponieważ jego zapach
niesamowicie energetyzuje dzięki zawartym w nim ekstraktom z
lawendy, cytryny i żeń-szenia. Wilgotną jeszcze skórę posyp solą
morską i wykonaj peeling. Spłucz skórę i ponownie posyp ją solą
morską a następnie przykryj mokrym, bardzo ciepłym ręcznikiem.
Namocz go w roztworze soli morskiej. Na szklankę gorącej wody daj
dwie lub trzy łyżeczki soli morskiej. Możesz też dodać dwie
krople olejku eterycznego, na przykład z pomarańczy. Do nasączenia
dużego ręcznika przygotowuję zazwyczaj 6 szklanek solanki. Jeżeli
masz możliwość okryj się jeszcze dodatkowym ręcznikiem lub folią
do zabiegów kosmetycznych, aby kompres zbytnio nie wystygł. W takim
kompresie pozwól sobie na relaks przez 20-30 minut, aby wszystkie
dobroczynne pierwiastki miały szansę zostać wchłonięte przez
pory i dogłębnie odżywić skórę. Twoja skóra będzie ci za to
wdzięczna. Na zakończenie użyj odpowiedniego dla ciebie balsamu,
kremu lub masła do ciała. Okład możesz zastąpić kąpielą z
solą morską. Wystarczy, że do wanny z ciepłą wodą dodasz około
pół szklanki soli morskiej. Nie dodawaj do niej żadnych płynów
do kąpieli, ale możesz dodać kilka kropli ulubionego olejku
eterycznego.
Kolejnym
domowym zabiegiem jaki możesz wykonać jest pielęgnacja od środka.
Do tego celu wykorzystaj Głębinową wodę morską BIOMARIS deep
seawater. Oczywiście możesz nią rozrabiać na przykład maseczki z
glinki czy przygotowywać okłady z wody morskiej. Ja jednak
proponuję ci przygotować z niej zdrowe i pielęgnujące nas od
wewnątrz drinki. Do szklanki wlej dosłownie łyżkę morskiej wody
głębinowej i łyżkę lub dwie, soku z rokitnika. Resztę uzupełnij
sokiem pomarańczowym i gotowe. Moja druga propozycja to 20 ml
morskiej wody głębinowej i 40 ml soku z kiszonej kapusty. Uczciwie
zaznaczam, że nie polecam tego napitku jeżeli wybierasz się na
miasto. Trzecia propozycja to coś dla wielbicieli Krwawej Mary. 20
ml głębinowej wody morskiej dodaj do szklanki soku pomidorowego –
ważne by nie był on solony. Na koniec ważna uwaga. Pijąc wodę
morską pamiętaj aby nie przekroczyć dziennej dawki wody morskiej,
a wynosi ona 5 x 20ml. Nigdy nie pij wody morskiej nie rozcieńczonej
— twój organizm nie będzie tym zachwycony.
Przeciwwskazania
Niestety,
jak zwykle nie wszystko może być panaceum dla każdego i pamiętać
należy o przeciwwskazaniach do stosowania talasoterapii. A należą
do nich choroby serca, w ich przypadku najlepiej skonsultować się
ze swoim lekarzem. On będzie najlepiej wiedział czy zabiegi takie
będą dla nas korzystne czy też nie. Nowotwory są
przeciwwskazaniem zdecydowanym i formalnym. Dokładnie tak samo jak
nadczynność tarczycy czy alergia na jod. Niestety
przeciwwskazaniami mogą być też choroby skóry i w ich przypadku
również lepiej porozmawiać ze swoim lekarzem. Wyjątkiem jednak
jest łuszczyca, która przeciwwskazaniem nie jest. Z zabiegów
talasoterapii nie powinny też korzystać osoby z zaburzeniami
psychicznymi jak choćby schizofrenia czy psychoza.
Michał
Nigdy nie słyszałam o takim rodzaju terapii.
OdpowiedzUsuńWody morskiej jeszcze nie piłam, to bardzo ciekawe co piszesz, szczególnie o tym osoczu!nie miałam pojęcia :)
OdpowiedzUsuń