Początek lipca to doskonały czas aby choć na
kilka dni wyrwać się z zabieganej stolicy i odrobinę wyhamować.
Doskonałym pomysłem na to było skorzystanie z propozycji mojego
brata i polecieć na parę dni do Zjednoczonego Królestwa Wielkiej
Brytanii i Irlandii Północnej lub krócej – Anglii. W piątkowe
przedpołudnie pojawiłem się na warszawskim lotnisku na Okęciu by
dwie godziny później pełen entuzjazmu wysiąść w podlondyńskim
Luton. Jeszcze godzinka jazdy samochodem i jestem w malowniczej
miejscowości High Wecombe. Na miejscu poznałem Kasię,
przyjaciółkę mojego brata, a w trakcie krótkiego spaceru
spotkaliśmy kilku drewnianych żołnierzy niedaleko domu premiera z
czasów królowej Wiktorii. Rzeźby robią wrażenie nie tylko z
bliska bo już samo ich wypatrzenie na rozległym terenie to duża
frajda. Nieopodal stoi bardzo stara świątynia a od jej kamieni aż
emanuje energią minionych czasów. Uwielbiam te angielskie klimaty
gdzie granice między historią a współczesnością zacierają się
i płynnie przenikają. Piątkowe popołudnie to też czas w sam raz
na małe zakupy. Wieczorem zmęczeni oglądamy TV planując
jednocześnie co zrobimy następnego dnia.
jeden z żołnierzy spotkanych w parku
architektura ujmuje
W sobotę deszczowa pogoda dwukrotnie zawraca mnie
ze spaceru po Wecombe. W końcu jednak na spacer poszedłem i pomimo
pogody miasto urzeka mnie kwitnącą roślinnością i malowniczą
architekturą. Miło było odświeżyć swoje wrażenia sprzed kilku
lat z pobytu w tym miasteczku, które wyróżnia się też
posiadaniem „muzeum krzeseł”, gdyż to właśnie tu mieściła
się wytwórnia produkująca między innymi trony dla rodziny
królewskiej. Następnie chwila sjesty i popołudniowy wypad na
zakupy czyli to, co tygrysy lubią najbardziej. A wieczorem idziemy
do kina na „Tammy”
PIER w Brighton, a na nim JA
W niedzielny poranek dość wcześnie zerwaliśmy
się z łóżek i pojechaliśmy w stronę morza. Do Brighton
dotarliśmy około południa i spędziliśmy tam niesamowity dzień.
Razem z Jamesem i Kasią przemierzaliśmy maleńkie, urokliwe uliczki
tego nadmorskiego miasta o chwila trafiając na urzekające murale,
maleńkie sklepiki z niepowtarzalnymi towarami czy nastrojowe
knajpki. W końcu dotarliśmy do 'wizytówki' miasta czyli na molo.
Molo w Brighton zrobiło na mnie duże wrażenie a naleśniki z
nutellą i bananem serwowane na nim to było istne niebo w gębie.
Szkoda tylko, że zostało tylko jedno molo. W 2008 roku ogromny
pożar doszczętnie strawił drugie. Kawa na plaży oraz chwila
wylegiwania się nad wodą też zaliczona. Na koniec jedziemy
jeszcze w jedno urokliwe miejsce gdzie podziwiamy białe klify
podobne do tych z Dover. Zmęczona Kasia ucina sobie drzemkę w
samochodzie a ja z Jamesem idziemy na kawę do pubu. Późnym
wieczorem docieramy do domu. To był świetny dzień spędzony w
naprawdę magicznym miejscu!
murale w Brighton
Macie ochotę na safari? W takim razie będąc w
UK warto odwiedzić Woburn Safari Park. Miejsce to zapewni nam
naprawdę niecodzienne wrażenia pod postacią dzikich zwierząt
będących dosłownie na wyciągnięcie ręki. To niesamowite uczucie
gdy tuż obok przejdzie niedźwiedź, pod pobliskim drzewem zobaczyć
leniwie przeciągającego się tygrysa, czy móc obserwować wilki
bawiące się ze swoimi młodymi. Antylopy, zebry, żyrafy... a
wszystko to można oglądać w niemalże naturalnych warunkach i nie
ma to nic wspólnego ze smutnym ZOO ze zwierzętami pozamykanymi w
ciasnych klatkach i terrariach. Kilka razy dziennie organizowane są
tu przeróżne pokazy. A to papugi pokazują co potrafią, a to
pingwiny wygłupiają się ku radości i uciesze zwiedzających.
małpy z ochotą skakały po dachach samochodów
przyglądały się nam jakby wyniośle ;)
"proszę Państwa, oto MIŚ"
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze na
chwilę by nacieszyć oczy stojącą przy drodze wielowiekową
świątynią.
We wtorek jeszcze mały shopping. LUSH i klimat
ich sklepów wprost rzuca na kolana. Wybór kosmetyków wręcz
nieziemski a wszystko hand made. Jestem w niebie. Kupuję galaretkę
i bombę do kąpieli, dezodorant w proszku, maseczkę. Oj! Będzie
używanie i recenzje też. Dzień z Kasią mija na pogaduchach przy
kawie i zakupach. Nieubłaganie jednak zbliżał się czas powrotu do
domu. Jeszcze pożegnalny deszcz i startujemy. Po dwóch godzinach
jestem w Warszawie.
kawa z ręcznie robionym maślanym tofi ^^
nie mogłem nie wstąpić do LUSH-a
Mój brat stanął na wysokości zadania żeby ten
czas był w stu procentach wypełniony atrakcjami. A ja dzięki niemu
zapomniałem na chwilę o codziennych troskach i mimo iż to było
tylko pięć dni i działo się wiele to jednak naprawdę odpocząłem.
Chętnie pojadę do UK jeszcze raz, nawet bez tych wszystkich
atrakcji :) Tam czuje się jak Alicja w Krainie Czarów. Dzięki ci
BRAT za ten rewelacyjny czas!
Ależ musiało być świetnie! Wnioskuję to już po samym opisie! Super, że dodałeś zdjęcia - mogliśmy na chwilę odpłynąć razem z Tobą! :) Zazdroszczę safari i kawy na plaży, i Lusha! Najlepsze jest to, że mój brat też mieszka w Anglii :D
Jaka zazdrość! :D Ja napadłabym na Bootsa i Superdruga ;) I wywiozła tonę gazet z dodatkami :D Cieszę się, że udało Ci się odpocząć. Wiele osób byłoby przytłoczonych nadmiarem atrakcji, a właściwie jechać gdzieś, żeby się lenić i nic nie zobaczyć - nie dla mnie ;) Ta kawa z toffi musiała być cudowna!
Właśnie to - moim zdaniem - jest najfajniejsze, że by pojechać gdzieś i zobaczyć coś ciekawego. A w dodatku UK naprawdę ujmuje klimatem, tofi i przyrodą :)
Tofi było odjechane :) kilka razy próbowałem zrobić sam w domu ale takie mi nigdy nie wyszło :)
Anglia jest piękna. Architektura i przyroda w tym kraju zachwycają. Aż by się chciało pewną konsekwencję budowania krajobrazu zaszczepić na nasz grunt. Ale chyba już za późno :) Fajna relacja :)
Wspaniała ciepła relacja :) moc atrakcji Ci towarzyszyła :) Murale artystyczne super :)
OdpowiedzUsuńLush - matko to dla mnie raj obiecany :))
O tak atrakcji było co niemiara :) to był na 1000% idealnie wykorzystany czas :)
UsuńWspaniałe zdjęcia :) A tofi bym zjadła :P
OdpowiedzUsuńtofi było cudowne w smaku ^^
UsuńŚwietnego masz brata :) Z resztą posiadanie brata to skarb, sama coś o tym wiem :)
OdpowiedzUsuńTo prawda mam cudownego brata :) w sumie to braci mam rewelacyjnych :)
UsuńMiś był bardzo grzeczny dziś.
OdpowiedzUsuńBardzo grzeczny :)
UsuńAleż musiało być świetnie! Wnioskuję to już po samym opisie! Super, że dodałeś zdjęcia - mogliśmy na chwilę odpłynąć razem z Tobą! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę safari i kawy na plaży, i Lusha!
Najlepsze jest to, że mój brat też mieszka w Anglii :D
:) To był naprawdę fajny czas :) choć fajnie by było jakby było tam jeszcze kilka znajomych Twarzy :)
UsuńJaka zazdrość! :D Ja napadłabym na Bootsa i Superdruga ;) I wywiozła tonę gazet z dodatkami :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się odpocząć. Wiele osób byłoby przytłoczonych nadmiarem atrakcji, a właściwie jechać gdzieś, żeby się lenić i nic nie zobaczyć - nie dla mnie ;)
Ta kawa z toffi musiała być cudowna!
Właśnie to - moim zdaniem - jest najfajniejsze, że by pojechać gdzieś i zobaczyć coś ciekawego. A w dodatku UK naprawdę ujmuje klimatem, tofi i przyrodą :)
UsuńTofi było odjechane :) kilka razy próbowałem zrobić sam w domu ale takie mi nigdy nie wyszło :)
Anglia jest piękna. Architektura i przyroda w tym kraju zachwycają. Aż by się chciało pewną konsekwencję budowania krajobrazu zaszczepić na nasz grunt. Ale chyba już za późno :) Fajna relacja :)
OdpowiedzUsuńo tak :) chętnie bym widział zapożyczenia z Anglii w naszym kraju :)
UsuńFantastyczna relacja :) Mam siostre w Anglii, a jeszcze jej nie odwiedzilam :P
OdpowiedzUsuńMichal, ten post jest z 05:30 rano!!! Podziwiam :)
Tym razem długo nie mogłem zasnąć więc postanowiłem napisać post :)
UsuńZachęcam do odwiedzania Anglii to naprawdę cudowny i zaskakujący kraj :)
Jak ja ci zazdroszczę! Nie byłam w Anglii tak dawno ze nie pamietam juz jak tam jest : c
OdpowiedzUsuńczas się tam wybrać ponownie :)
UsuńLifestylowy wpis na blogu Michała <3 Takim postom mówię ogromne TAK! Super foteczki, Michał :)
OdpowiedzUsuńW sumie to sporo nowości na blogu :) myślę, że wakacje doskonale do tego mnie nastroiły :)
UsuńAh tęsknie za Anglią oj nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńnie dziwię Ci się :)
UsuńMiejsca są przepiękne, bardzo ładne okolice.
OdpowiedzUsuń:) urokliwe :)
UsuńJa już od jakiś 2 lat wybieram się z przyjaciółką do Londynu...i nie możemy się wybrać hahah :D
OdpowiedzUsuńPewnie też bym zrobiła najazd na Lusha :>
obowiązkowy punkt pobytu :)
UsuńTak opisałeś całą wycieczkę że poczułam się jak w dobrym fragmencie książki ;) Najlepsze to Safari, wybrałabym się na takie ;)
OdpowiedzUsuń