Współczesna matka umęczona


Od zawsze kobiety były matkami. Czy to tysiące lat temu czy zaledwie czterdzieści. I proszę, nie opowiadajcie mi, że kiedyś miały łatwiej niż dzisiejsze matki. W tamtych czasach mało który facet pomagał w jakimkolwiek stopniu w domu czy przy dzieciach. Bo i było to niemęskie a i pracować na utrzymanie rodziny też trzeba było. Mój ojciec pracował na kopalni i może niewiele różniłby się od swoich kolegów gdyby nie to, że jak na tamte czasy dużo udzielał się przy obowiązkach domowych odciążając moją mamę. Ale wiem też jak wyglądało to w domach moich sąsiadów. A mianowicie „Pan Ojciec” wracał do domu i obiad czekał już parujący na kuchni aby natychmiast podać mu go jeszcze na świeżo. A żona musiała jeszcze wyszykować dzieci do szkoły, posprzątać, zrobić zakupy, ugotować i nie rzadko coś upiec, nie mogła również zapomnieć o praniu, krochmaleniu, maglowaniu i prasowaniu. Troszkę inaczej wyglądało to jak szła jeszcze do pracy. Ale to i tak ona musiała ogarnąć i dopilnować wszystkiego. Nie pomagali jej dziadkowie, babcie, opiekunki do dzieci. Pamiętam jak moja mama kilka razy w miesiącu zostawała dłużej w pracy ze względu na terminy rozliczeń albo przynosiła papiery do domu aby choć przy pracy spędzać z nami czas. Pamiętam jeszcze czasy gdy ciąża nie była notorycznie uznawana za stan chorobowy. W większości przypadków kobieta do ostatnich chwil normalnie pracowała i zajmowała się domem. Urlop macierzyński też nie był tak długi jak teraz. Jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku trwał on tylko 12 tygodni. Czasy się zmieniły ale czy współczesne matki mają więcej czasu dla siebie?





 
 
czasem policz do ...


Współczesna matka też nie ma łatwo mimo, że nie musi już na przykład prać w ługu na tarze czy nawet we „frani”. Nie musi krochmalić, wyżymać, maglować... Współczesna matka bez problemu podrzuca progeniturę dziadkom a jak ci odmówią niańczenia pociech to opiekunka „pani Ania” przyjdzie „za parę groszy”. A jak tych groszy będzie troszkę więcej to i zakupy zrobi, z dzieckiem na spacer poleci a może nawet i coś upichci. Chcesz po taniości? To zrozumiałe, nikomu się przecież nie przelewa. Wtedy babcia (choć czasem niechętnie) wpadnie odebrać dziecko z przedszkola, też coś ugotuje nie tylko dla dziecka ale i dla was – przecież należy się wam pomoc. A jak nie twoja mamusia to przecież teściowa też powinna interesować się i zająć wnukami. A i niech kasy nie skąpi bo nową plazmę trzeba kupić i dziecku nowy tablet się należy. No a przy tym niech nie wtrąca swych rad wychowawczych bo z jej dzieckiem (a twoim mężem) to raczej średnio jej poszło. Nie daj Boże twoje dziecko zaczyna szkołę podstawową bo zaczynają się schody. Musisz przecież konkurować z innymi rodzicami o to, które z was zrobi lepiej rysunek czy rzeźbę z waty na plastykę, bo to twoje dziecko musi mieć najlepszą pracę. Zaczyna się też szkolna rewia mody, która dla rodziców też jest sporym obciążeniem. Finansowym zwłaszcza. Później też nie jest łatwiej. Dzieci dorastają a wraz z nimi również ich problemy... Takie narkotyki czy dopalacze na przykład, których kiedyś podobno nie było... o takich „drobnostkach” jak alkohol czy przedwczesny seks nie wspominając. Z takimi problemami ówczesne matki również musiały się zmagać nie mając wsparcia tabunu koleżanek z fejsa czy stałego połączenia telefonicznego z rodziną.


nieoceniona pomoc babci



 

współczesna droga do odprężenia


Czasy się zmieniają a ludziom nie żyje się ani łatwiej ani trudniej. Po prostu inaczej. Więcej czasu trwonimy bez potrzeby na rzeczy mało ważne czy zgoła niepotrzebne. Co ciekawe, w 30 minut jesteś w stanie przygotować obiad, nawet z deserem, dla swojej rodziny. Nie wierzysz? Zobacz czego możesz nauczyć się od Jamie'ego Oliviera. Do swoich usług masz pralkę automatyczną, zmywarkę czy modny ostatnio automatyczny odkurzacz. Narzekasz, że nie masz czasu na lekturę czasopism książek? W trakcie prac domowych możesz puścić sobie audiobooka. Potrzebujesz wyfroterować sobie podłogę? Puść muzykę i zamień pracę w aerobik na suknach. Podłoga ma cudowny połysk a ty przecież tylko ćwiczyłaś. Nie zapominaj o dzieciach. Zabawa należy się im jak przysłowiowa buda psu ale i obowiązków też powinny się uczyć od najmłodszych lat. Niech pomagają ci na przykład w kuchni. Oczywiście na miarę swoich możliwości. Połączysz doskonałą zabawę z nauką oraz spędzisz z pociechami wspólnie czas przygotowując wspaniały obiad, kolację czy niedzielne śniadanie. Pamiętaj nie bierz wszystkich obowiązków na siebie. Zlecaj je w miarę możliwości innym domownikom w tym również dzieciom – zaczynając od tych najprostszych jak poukładanie zabawek czy pościelenie łóżka. Zacznij po prostu planować swój czas i nawet jeżeli nie wszystko od razu będzie dało się okiełznać po pewnym czasie zobaczysz, że łącząc zadania czy nadając im priorytety będziesz mieć więcej czasu dla siebie. Zostań perfekcyjną panią domu. Ale bez przegięć. Jesteś w stanie podołać wszystkiemu razem ze swoimi bliskimi. Nie zamieniaj się w zołzę, która sama robi wszystko najlepiej a innym uprzykrzy z tego powodu całe życie.
Michał

Komentarze

  1. Patrząc na tytuł podeszłam sceptycznie do tego tekstu, tak na wstępie się nastawiłam negatywnie. Facet prowadzący blog urodowy nagle pisze o matkach. Jednak myślę: chwileczkę, on również ma mamę, dam mu szansę. Po lekturze wiem na pewno, ze twoje zdrowe podejście powinno być przesyłane dalej, co też czynię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam matkę, teściową, szwagierkę, bratową, koleżanki, przyjaciółki, klientki, sąsiadki wiele z nich jest matkami. Ja tylko je obserwuje, a i dość często słucham :)

      Dzięki :)

      Usuń
  2. Pięknie napisane! Bycie mądrą matką polką polega również na odpowiedniej organizacji pracy i delegowaniu obowiązków. Szkoda, że tyle kobiet "musi wszystko robić sama" i nie pozwala wykazać się swoim pociechom. Moja siostra nie wyobraża sobie zaangażowania dzieci chociażby w porządki domowe.....no bo tyle bałaganu narobią i zrobią niedokładnie. Generalnie to same, swoim uporem generujemy sobie los umęczonej i mającej zbyt krótką dobę matki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jest najgorsze, że mamy zdolność wkręcenia sobie, że tylko my zrobimy coś najlepiej i wyręczania z tego wszystkich :)

      Usuń
    2. Co jest jednak najgorsze to wyręczanie dzieci nie uczy ich poczucia odpowiedzialności, co skutkuje później postawą roszczeniową, że trzeba wszystko za nich robić. Błędne koło.
      Ja jestem z pokolenia, które biegało po podwórku z kluczem na szyi :-) i wynoszenie śmieci, czy sprzątanie swojego pokoju wcale nie było aż tak ogromną torturą. Wręcz uczyło lepszego planowania swojego czasu, aby się wyrobić z obowiązkami adekwatnymi do swojego wieku.

      Usuń
  3. Mądre słowa. Obecnie trwoniony niezliczone ilości czasu na fb, telefony czy przeglądanie ploteczek. Dzieci praktycznie nie maja obowiązków a rodzice nie uczą ich odpowiedzialności za swój byt. Szkoda, że matki tego nie rozumieją. Dzięki wielki za ten tekst może otworzy oczy nowoczesnym mamusiom

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd taki pomysł na post się u Ciebie wziął? :) Fakt, jak sobie przypomnę obwieszony pokój pieluchami a maleństwo poczyściło to nie było to wesoło :)) Ale wtedy to była normalka, np. brak telefonu, mąż w trasie czy w dłuższej delegacji, rodzice 40km stąd i brak telefonu. Sama nie wiem jak ja to wszystko ogarniałam. Szybko wróciłam do pracy, To "siedzenie w domu" mnie dobijało i znoszenie i wnoszenie wózka na 4 piętro. Jaką ja musiałam mieć kondycję! :D Z sentymentem wspominam te czasy, choć łatwo nie było, teraz ludzie zatracają się w gadżetach. Wszyscy niby siedzą razem a każdy na telefonie czy tablecie. Mimo to zero kontaktu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł zrodził się już jakiś czas temu. Z rozmów z matkami, babciami, koleżankami, blogerkami, po prostu kobietami. Jako "kosmetyczka" mam bardzo dużo okazji do rozmów czy czasem po prostu wysłuchiwanie problemów i żalów :) bynajmniej nie przeszkadza mi to, ale czasem daje wiele do myślenia. Jeszcze jakiś czas temu nie umieszczałem takich przemyśleń lub ich wyników na blogu, ale chyba warto to robić :) Może ktoś dzięki temu będzie miał swoje własne przemyślenia :)

      Usuń
  5. Mamą nie jestem to o może nie powinnam się wypowiadać, ale fajnie to napisałeś. Pozostaje jeszcze zapytać czy ktoś Ci się naraził?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle naraził :) ale ostatnio mam wiele okazji rozmawiać z matkami współczesnymi i matkami minionej epoki :D ale sporo tez obserwuje i z tego wzięło się kilka myśli może przyczynią się u kogoś do jakiejś refleksji

      Usuń
  6. Bardzo ciekawie przekazana "wiedza" :) mądrze napisane i prawdziwie :) ja mam 7 letnią niepełnosprawną córeczkę,ale mimo wszystko wciągam ją w domowe prace, przecież to dla dziecka sama radość móc pomóc rodzicom :) wszystko wspólnymi siłami da się ogarnąć, choć łatwo nie jest i nie będzie, taki jest już los matki, rodziców....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie będzie łatwo :) ale może być choć odrobinę łatwiej, rodzinnie i ciepło tak domowo :)

      Usuń
  7. muszę podesłać mojej młodszej siostrze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawda! Ale większość matek polek robią z siebie męczennice ... Ale to jest na własne życzenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w bardzo wielu niestety przypadkach tak - na własne życzenie :)

      Usuń
  9. Temat trudny, nie da się ukryć. Dawniej było i trudniej i łatwiej niż teraz. Pranie pieluch tetrowych ręcznie lub we frani, bark wszelkich wygód które teraz mamy łącznie z tym, że dzielenie się obowiązkami z tatą dziecka jest normalne (mój mąż od początku był dopuszczany do dziecka i wiedział, że opieka nad nim to tez jego obowiązek). Ale z drugiej mam wrażenie, że obecnie więcej się wymaga od matek - pracuj, wychowuj dziecko, utrzymuj idealny porządek w mieszkaniu, dbaj o siebie, bądź uśmiechnięta, mniej jeszcze czas na swoje pasje. Są zewsząd zalewane informacjami, co można, czego nie można, dylematy typu szczepić czy nie szczepić, jak dbać o rozwój jak rozmawiać, nie rozmawiać. Z jednej strony to wszystko jest bardzo przydatne, ale z drugiej często przestajemy kierować się swoim rozumem i instynktem, popadając czasem wręcz w paranoję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z czasów mojego dzieciństwa też kojarzę porady w gazetach, które matki czytały :) były i poradniki jak wychowywać dzieci, co robić, czego nie. W tamtych czasach kobiety też w większości pracowały, a my chodziliśmy z kluczami na szyi. Ale moja matka mimo wielu obowiązków: praca - często nadgodziny i przynoszenie papierów do domu, dom, dzieci, do tego jeszcze ogródek i przydomowe zwierzaki. Mimo to znajdowała czas na to by pomagać mi w lekcjach, czytać wiele książek, rozmawiać uczyć sprzątać, gotować i wielu innych rzeczy. W moim domu była ona jedna i 4 facetów (mój ojciec i moi bracia) i ona miała głowę na karku, my pomagaliśmy jej, a teraz doskonale razimy sobie w życiu sami :) nie trzeba nas w niczym wyręczać. Czasy naprawdę nie są ani łatwiejsze ani trudniejsze są inne.

    Masz rację przede wszystkim trzeba kierować się rozumem :) i nie popadać w paranoje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście, porady też były, ale mam często wrażenie że dawniej wychowanie było "luźniejsze" (nie w sensie, że dziecko wszystko mogło), bardziej naturalne. Teraz robi się z tego wielkie halo i łatwo zgubić gdzieś spontaniczność, serce i instynkt.

      Usuń
    2. Ja mam wrażenie że to teraz dziecko wychowywane jest "luźniej"

      Usuń
  11. wiesz, czasami faktycznie nie jest łatwo. szczególnie jak się wraca po pracy, kiedy nie ma Cię w domu 12 godzin, wracasz o 18, trzeba szybko coś zjeść, córka po powrocie z przedszkola chce się bawić, czasami ma jakieś prace domowe do zrobienia, trzeba jeszcze poćwiczyć z nią "języczek" (zajęcia logopedyczne), wykąpać, położyć spać, samemu się przyszykować do pracy, znaleźć chwilę na pielęgnację, przeczytanie czegoś lub obejrzenie czegoś ciekawego. czasami brakuje czasu :D ale chwile kiedy córcia w weekend przychodzi rano mnie i męża obudzić i wchodzi do naszego łóżka na rodzinne przytulanie są BEZCENNE :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, czasami faktycznie nie jest ławo :) ale naszym matkom tez nie było łatwo :) zwłaszcza tym pracującym. Moja kończyła oficjalnie pracę ok 17 ale zanim ogarnęła papiery i wszystko wychodziła z pracy ok 18 do domu wracała ok 19 i nie miała pomocy od babci czy od opiekunki :)

      Chodzi mi o to że wiele współczesnych matek wcale nie ma ciężej od swoich matek - choć wiele z nich tak twierdzi - mają więcej pomocy - dzięki rodzinie, babciom, technologii :) Wychowywanie dzieci i bycie rodzicem to nie łatwe zadanie. Oczywiście są i takie matki które mogą liczyć tylko same na siebie. Lecz często same narzucają sobie po prostu za dużo obowiązków mimo iż nie ma tak naprawdę takiej potrzeby :)

      Usuń
    2. Czasami mam wrażenie, że "nie wypada" powiedzieć, że dziecko jest grzeczne, nie płacze, że ma się czas dla siebie itp. Moje dziecko od urodzenia jest mega grzeczne, w łóżeczku śpi sam od skończenia 1 miesiąca, ze smoczkiem skończył przyjaźń ok 3 miesiąca, wtedy też zaczął przesypiać całe noce, z jedzeniem nigdy nie miał problemu (nie wiem co to plucie zupką itp) i wiesz co? Czasem jak rozmawiałam z inną matką to aż mi było głupio to wszystko mówić, bo przeciez matka musi być jak piszesz umęczona

      Usuń
    3. często mam dokładnie takie samo wrażenie :)

      Usuń
  12. Swoich dzieci nie mam,ale pracowałam jako niania. Moja szefowa miała lat 33 i jedno dziecko. Cżęsto było tak,że jak maluch chorował i było pewne,że ona weźmie sobie z tego tytułu wolne (bo chciała być przy chorym dziecku i za to jej chwała) to i tak dzwoniła po mnie bym poszła z nią i małym do lekarza bo ona sama sobie nie da rady. Dla mnie było to trochę zaskakujące gdyż moja mama mając nas dwoje potrafiła przejechać pół Warszawy z dwólatkiem za rękę i paromiesięczniakiem w wózku ( a były to wagowo cięższe wózki niż teraz) i jakoś dała rady a tu szefowa potrzebowała pomocy do przejścia 500m i przypilnowaniu chorego malca w poczekalni.

    Pamiętam jak podczas jednej takiej wizyty w poczekalni zjawiła się młoda mama z trójką dzieci. SAMA! Szefowej zrobiło się głupio i zapytała mnie czy głupotą jest to,że mnie ściąga po to bym poszła z nią do lekarza to niestety przyznałam jej racje.

    Mam chwilami wrażenie że współczesne matki nie mają gorzej. Są raczej bardziej rozleniwione i przez to ciężko im ogarnąć prace, dziecko i obowiązki domowe na raz. Pamiętajmy,że nasze babki potrafiły z dzieckiem w chuście iść na pole pomagać, wrócić do domu, nagotować obiadu i jeszcze dom ogarnąc...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wprawdzie nie jestem jeszcze matką, ale jest wiele prawdy w tym co piszesz. Moja babcia opowiadała mi, że w ciąży pracowała niemalże do ostatnich dni - a nie siedziała za biurkiem tylko pracowała w fabryce, na tkalni. I to w dodatku na zmiany. Kobiety będące na zwolnieniach lekarskich od początku ciąży to był wyjątek. A teraz to norma. Ja wiem, że są osoby , które ze względu na stan zdrowia muszą się bardzo oszczędzać ale takich jest niewiele. Poza tym teraz - tak jak piszesz - zawsze można podrzucić dziecko dziadko, oddać do żłobka, przedszkola, zatrudnić nianię. Pralka sama wypierze - tylko rozwiesić trzeba, robot sam poodkurza, naczynia pozmywa zmywarka a obiad podgrzeje się w 2 minuty w mikrofali. Na deser babeczka z kubeczka - też z mikrofali . A jednak kobiety bardziej umęczone niż kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wybacz ale nie przeczytałam do końca, bo w połowie zaczęły boleć mnie oczy.

    OdpowiedzUsuń
  15. ja myślę że ta frustracja to bardziej efekt samotności. Zdaje się, że kiedyś dzieci były bardziej wychowywane przez małe społeczności, domy wielopokoleniowe, często się widywało a to ciocię wujka kuzynki, każdy się z dzieckiem pobawił. Dziś w dużych miastach szczególnie daleko od rodziny młoda matka jest sama, mąż cały dzień w pracy. Każdy siedzi w necie, każdy zajęty, ale na żywo brak relacji. W necie widać posty matek, szukają towarzystwa innych matek chociażby na spacer. Potem zwykle powrót do pracy bo brak kasy, dziecko do żłobka, nie ma kto go odebrać, pensja opiekunki często pożarłaby wypłatę itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani ja ani moja mama nie przypominamy sobie by, kuzynki, ciocie, czy wujkowie tworzyli takie społeczności co sie dzieckiem zajmą czy coś w podobie, nawet babcie. Wujostwo miało swoje dzieci i prace - wpadali na święta, lub imieniny czy urodziny, nie częściej. Prędzej sąsiedzi rzucili okiem na nas (była nas trójka), ale najczęściej sami się musieliśmy sobą zajmować. Bo rodzice w pracy, opiekunek nie było wtedy, a ojcowie zupełnie się nie kwapili by pomagać kobietom w tym obowiązku - oni zarabiali na dom, a w domu należał im się odpoczynek :)

      Usuń
  16. Stek bzdur niestety

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

JEŻELI W TREŚCI POSTA NIE PROSZĘ O LINK NIE UMIESZCZAJ GO TAM O ILE ZALEŻY CI NA TYM ŻEBY TWÓJ KOMENTARZ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY.

Potrafię znaleźć Twojego bloga bez tego.

Popularne posty