Nigdy nie wiesz jaki obiad ugotuje ci los
Pieczone
warzywa to doskonały początek wielu kulinarnych historii. Co prawda
nie pamiętam abyśmy w moim rodzinnym domu kiedykolwiek
przygotowywali je w ten sposób, ale nie zmienia to faktu, że
towarzyszą mi one od dawna i od dawna bardzo je lubię. Bowiem są
one proste w przygotowaniu, smaczne i naprawdę wszechstronne w
wykorzystaniu. Czy kiedykolwiek próbowaliście przygotować bulion
warzywny? Taki gotowany nawet na dużej ilości warzyw nigdy nie
będzie tak treściwy w smaku i aromacie jak ten, w którym choć
niewielka część warzyw była wcześniej upieczona. Jeżeli nie
masz ochoty na sztampowe drugie danie w wersji klasycznej z
ziemniakami, to warzywa będą idealnym dodatkiem do mięs. Zaś gdy
wystygną i dodasz do nich ulubione przyprawy oraz zmiksujesz na
pastę, uratują kolację na kanapkach. Łatwo też przerobisz je na
zupę. Otwierają ci po prostu całą masę kulinarnych możliwości.
Zatem do dzieła.
Dwie
małe cebulki obieram i kroję po prostu na 8-12 cząstek. Do tego ze
trzy ząbki czosnku, które lekko przygniatam tak, żeby pękły ale
się nie rozpadły. Na grube talarki, takie pół centymetrowe, kroję
białą część z jednego pora. Na spore acz nie za duże kawałki
tnę również jedną dużą lub dwie małe czerwone papryki.
Jednego, około 500 gramowego, obranego ze skórki batata kroję na
grube plastry, a te plastry zaś na ćwiartki. Czas na jeden korzeń
pasternaku, choć może być też korzeń pietruszki. Nie ma to
większego znaczenia. Tak więc pasternak ten kroję wzdłuż na
cztery ćwiartki a następnie na półcentymetrowe kawałki. Pół
korzenia selera kroję w kostkę. Na koniec zostawiam sobie
marchewkę. Ją siekam z grube talarki. Wszystkie warzywa wrzucam do
dużej miski, bo teraz czas na kuchenną alchemię. Dodaję sól,
całkiem sporo bo około łyżeczki mielonej himalajskiej a do tego
podobną ilość pieprzu kolorowego. Do tego pół łyżeczki sambal
olek. Na oko, czyli tyle ile mam ochotę, ulubionej mieszanki
ziołowej. W moim wypadku to „zioła małgorzatki” ale ty nie
musisz jej dodawać. Podobnie jak suszonego czosnku niedźwiedziego w
tej samej ilości. Na koniec kilka łyżek oleju z pestek winogron i
mieszam wszystko razem dokładnie. Jeżeli chodzi o przyprawy, jeśli
nie masz takich jak ja, wystarczy pieprz, sól i olej i też na pewno
będzie smacznie. Przekładam całość na brytfannę i wkładam do
rozgrzanego do 180-200 stopni piekarnika na około 40 minut. Po tym
czasie wszystko będzie już gotowe. Jeżeli będziesz je podawać z
mięsem pieczonym — przykładowo nóżkami z kurczaka — możesz
je spokojnie położyć na górze warzyw i piec jednocześnie.
Warzywa niewątpliwie jeszcze na tym zyskają a ty zaoszczędzisz
miejsce i czas.
Jako
dodatek do do drugiego dania warzywa zastępują mi ziemniaki. Są
miękkie ale nie rozpadające się. Wyczuwa się cały ich smak i
różnorodność faktur. Nie traktuję ich jednak zupełnie jako
sałatki. Aby złamać trochę ich smak i go wyostrzyć, do mięsa i
pieczonych warzyw podaję marynowaną pieczoną paprykę, domowe
pikle lub po prostu swojskie ogórki kiszone. Na zimową porę jest
to obiad wprost idealny. Ich inne wydania czyli choćby zupę krem z
pieczonych warzyw i pieczonych buraków znajdziesz niebawem TU.
Podobnie jak przepis na udka z kurczaka wprost z piekarnika TU. To
tylko kilka z ogromu możliwości jakie dają ci proste pieczone
warzywa. Nie pozostaje mi już nic innego jak życzyć ci udanych
eksperymentów i smacznego.
Michał
No i znów o północy będę żarła, bo narobiłeś mi apetytu. Powinnam mieć tu zakaz wchodzenia o tej porze :D
OdpowiedzUsuńNajprostszy i bardzo pyszny obiad :)
OdpowiedzUsuńJa, staram odżywiać się przede wszystkim zdrowo :-).
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj zjadam to, co akurat mam w lodówce!
OdpowiedzUsuńJa przede wszystkim jadam zdrowo...
OdpowiedzUsuń