Miłość to najlepszy krem. Pielęgnuje ona nie tylko skórę

 

Kiedy przyglądamy się naszej pielęgnacji zazwyczaj okazuje się, że są obszary, którym poświęcamy więcej troski i uwagi, ale jednocześnie są takie, które ignorujemy oraz takie, które wolimy zasłonić woalem zapomnienia, jakby stanowiły swoiste tabu. Te ostatnie, to zdecydowanie najczęściej stopy. A może wynikać to z tego, że jeszcze nie tak dawno pokazanie kostek było uznawane za wyuzdanie, wulgarność wręcz, i nie wypadło tego czynić. Ba! Można było za to zostać skazanym na towarzyski ostracyzm. Dziś, co ciekawe, więcej osób bez szemrania zaakceptuje kobietę publicznie odsłaniającą pierś aby nakarmić dziecko niż osobę, która wyjmie z obuwia stopę — nawet czyściutką, świeżą i zadbaną. Nie raz już widziałem reakcje, szczególnie kobiet, w tej sprawie. I nie mówię tu o wywaleniu na wierzch śmierdzących i zaniedbanych stópsk… Ale nie o tym chciałem dziś opowiedzieć. Dziś chciałem się skupić mocniej na samej pielęgnacji dłoni i stóp. Bo w żadnym przypadku zapominać o tym aspekcie nie wolno. Zatem dziś o kilku kosmetykach właśnie do tego celu doskonałych, a w dodatku polskiej marki Melli Care.

Markę do życia powołała pani Aleksandra Matysiak. Stało się tak, ponieważ musiała ona obserwować codzienne zmagania się bliskiej jej osoby z cukrzycą. To skłoniło ją do stworzenia kosmetyków, które byłyby silnym wsparciem w tym niełatwym zmaganiu. Podstawą każdej formuły, każdego kosmetyku tej marki są naturalne składniki aktywne i organiczna receptura.


Wszystko zaczyna się od peelingu

Oczyszczająco-relaksujący scrub solno-cukrowy do dłoni i stóp to tak naprawdę świetny peeling nadający się do pielęgnacji skóry całego naszego ciała mimo, a może zwłaszcza dlatego, że jego zapach jest zupełnie niebanalnie powiązany z pielęgnacją stóp. Po pierwsze, pachnie pomarańczą i kokosem. Po drugie, zawiera w sobie nie tylko sól i cukier będące tu ścierniwem, ale również i drobinki skórki pomarańczowej oraz wiórki z miąższu orzecha palmy kokosowej. Dość fajny jest też zestaw doskonałych naturalnych lipidów. Mamy tu masło shea, olej z pestek winogron, a także olej z migdałów, awokado i orzechów makadamia. Lipidy w nich zawarte poprawiają elastyczność skóry, wygładzają ją, i co najważniejsze, odbudowują hydro-lipidowy płaszcz naszej skóry.


Krem do rąk a może i stóp

Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że nic nie jest na stałe przesądzone i z czystym sumieniem można żonglować kremami w naszej pielęgnacji. Po pierwsze, pachną one niestandardowo i niejednoznacznie, czym zazwyczaj charakteryzują się podobne im kosmetyki. Po drugie, obydwa mają naprawdę dobre składy. Osobiście może bym coś tu jeszcze do nich dołożył, na przykład jakiś fajny roślinny ekstrakcik. Ale nie znaczy to, że dają z siebie niewiele, bo dają całkiem sporo. No dobrze. To co zatem mają one w sobie? Tak więc… Krem do stóp ma około 10% mocznika w swoim INCI, a stopy lubią mocznik. Dlaczego? Bo mocznik nawilża i potrafi też wygładzać. Choć w tej drugiej kwestii lepiej działa w mocniejszym stężeniu. Lecz gdy regularnie dba się o stopy to 10% w zupełności wystarczy. No dobrze, a co dalej? Dalej mamy masło karite, czyli shea. Mamy kojącą i gojącą alantoinę. Jest też regenerujący olej z awokado wspomagany olejem ze słodkich migdałów, oraz nawilżająca gliceryna. Przyznacie sami, że jest naprawdę nieźle. I nie zapominajmy o zapachu. Połączenie zapachu granatu z owocem liczi to naprawdę coś nietypowego w pielęgnacji stóp. I dobrze! Może ta zmiana odczaruje trochę ludziom ten aspekt pielęgnacji i przestanie on być tematem tabu?


Zajrzyjmy teraz w INCI kremu do rąk. A tu jest właściwie to samo co powyżej. I choć mocznika mamy raczej mniej, ale za to jest ekstrakt z nagietka wspomagający alantoinę w intensywniejszej pielęgnacji i regeneracji skóry szorstkiej, popękanej i zniszczonej. A dłonie są na takie stany dość często narażone. Teraz czas na zapach. To wyjątkowa gratka — szczególnie dla miłośników perfum. Na zapach składa się połączenie paczuli i cytryny, co czyni go zdecydowanie unikatowym.

Obydwa kremy występują w tubkach podróżnych (50ml) lub dużych butelkach (300ml) z wygodną pompką. I szczerze powiem, że nie wyobrażam sobie, aby miało mi ich zabraknąć szczególnie jesienią i zimą.

Michał 


Komentarze

Popularne posty