Pachnąca „wishlista”

Ja już mam wszystkie prezenty dla bliskich. Ale gdyby Mikołaj szukał na ostatnią chwilę pomysłu czym mógłby mnie obdarować, to przygotowałem dla niego taką małą ściągę. No dobra, mam dwie ściągi. Ale ta druga to inny temat, choć też znajdziecie ją na moim blogu. Tam będzie o – nazwijmy to – skorupach. Dziś jednak trochę o perfumach…


Kosmetyki jako prezent dla mnie to trudny temat. Mój dom czasem pęka w szwach od kosmetyków pielęgnacyjnych. Wylewają się one z szafek, kartonów ukrytych w komodach, a nawet czasem ze skrzyni łóżka w sypialni. Ale chyba nie dziwi to nikogo kto mnie zna. Jeżeli zajmuję się recenzowaniem, pomocą w tworzeniu a czasem opisywaniu lub prowadzeniu social mediów różnych marek kosmetycznych, to jest to raczej normalne. Niestety, normalne jest też to, iż wywołać radość na mojej twarzy obdarowując mnie kosmetykami jest niezmiernie trudno. Ponieważ nawet jeżeli dasz mi kosmetyk, który uwielbiam, to uruchamiasz w mojej głowie myśl – Kiedy ja będę miał czas aby go używać, skoro w kolejce czeka tyle nowych??? – Owszem, dla niektórych ulubieńców znajdę zawsze choć chwilę czasu, ale moi bliscy już jednak wiedzą, iż kosmetyki pielęgnacyjne kupuję sobie sam. W prezencie kosmetycznym jednak jest coś, co za każdym razem przyjmę z ogromną radością. Perfumy. Nawet takie, których nie znam. Tu kieruję się taką myślą, która kiedyś obiła mi się o uszy i utknęła w pamięci po dziś. Czy słyszeliście aby ktoś kiedykolwiek powiedział, że ma za dużo perfum? Ja nie. No i nadal uważam, że nie mam ich za dużo…


Scandal Eau de Toilette

Nie są to, być może, najbardziej oryginalne perfumy świata i niektórym przypominają inne z tego samego domu mody, to jednak ujęły mnie one. Na mojej skórze ich słodycz i szałwia pachnie fajnie i wprawia mnie w dobry nastrój. A to chyba więcej, niż trzeba oczekiwać od perfum.


Le Male Ultra Male

Nic na to nie poradzę, że w perfumach Jean Paul Gaultier kocham się odkąd tylko pamiętam, a tego zapachu nie miałem jeszcze. Znaczy się, w tej wersji. A chciałbym i już. No może jest jeszcze kilka opcji La Male ze starszych limitek, które też mógłbym chcieć mieć…


Homme Intense

Ten zapach na początku nie wywołał u mnie żadnej euforii. Ale również i nie odrzucił mnie. Pomyślałem sobie wtedy – Dobrze, że załatwiłeś sobie niewielką odlewkę… – Jednak im bliżej do jej końca, tym bardziej podoba mi się historia, którą opowiada on na mojej skórze. Oj, lubię nim pachnieć wieczorem… w pościeli… Tak.


Floral Touch

To taki zapach, którego czasem potrzebuję aby dobrze wystartować dzień. Wiesz, budzisz się rano i jeszcze nie położysz nogi na podłodze a już wiesz, że lepiej tego nie robić. I wtedy potrzeba właśnie takiego zapachu, który powie – Przecież wszystko jest zajebiście. Idź i działaj! Wierzę w ciebie – Tak. Ja w siebie też wierze, ale w tych dniach chcę aby ktoś wierzył we mnie również. Choćby zapach. Nie nie uznaje podziału na zapachy męskie i damskie. JA pachnę tym co w danej chwili jest mi potrzebne do szczęścia. 


Evoke Him Gold Edition

Piżmo, czarna porzeczka, piwonia, wanilia, jabłko, fasola tonka, różowy pieprz, konwalia… Kombinacja zapachów, która wzbudza we mnie zainteresowanie. Ponoć działa jak eliksir felix felicis, więc chyba dobrze byłoby go mieć.


Diesel Spirit of the Brave Intense

Bergamotka, zielone jabłko, cyprys, szałwia, wanilia, bursztyn oraz paczula w jednym flakonie tworzą coś, co mogę sobie wyobrazić na swojej skórze. Ba! Myślę, że chciałbym tym pachnieć. Więc chyba warto wpisać na wishlistę.


 

Moschino Toy 2

Zacząłem od Czarnego Misia TOY BOY i kupując go dostałem próbkę tego. Więc tak. Zdecydowanie chcę powiększyć swoją kolekcję swoich misiów… Cóż na to poradzę, że lubię aby Moschino miś miział moją skórę i pobudzał zmysły… Sprawiał, że jest mi dobrze.

Pachnących Świąt!

Michał

Komentarze

Popularne posty