Chcę zanurzyć się w Twoje czułe słowa... jak w gorącą kąpiel
Wybierając
produkty do mycia ciała mamy wybór wręcz ogromny. W drogeriach,
aptekach czy marketach znajdujemy wszelakiego rodzaju pianki, musy,
żele, kisiele, galaretki, mydła w kostkach czy w płynach. Mamy też
i mleczka. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się iż
najdelikatniejsze będą mleczka, dlatego dziś pokusiłem się
opowiedzieć wam ciut więcej o mleczkach. A w dodatku wegańskich
stworzonych przez markę AA. Ta ostatnia informacja na mnie nie robi
żadnego wrażenia. Pewnie dlatego, że nie jestem weganinem. Wiem
jednak, że są osoby, dla których to ważna informacja. Tak więc
piszę o niej na początku aby przez przypadek o tym nie zapomnieć.
Żeby się jednak zbytnio nie zagalopować wróćmy do samego
mleczka. Możliwe, że ze względu na królową piękna i autorkę
pierwszego — nazwijmy to ‘podręcznika do pielęgnacji skóry’
— Kleopatrę, nazwa mleczko wywołuje już od samego początku
pewne pozytywne skojarzenia. Zwłaszcza z kąpielą. Choć akurat
kąpiel w oślim mleku jest raczej mało wegańska. W przypadku
kosmetyków AA rzeczone mleczka myślę, że głównie odnoszą się
do wyglądu kosmetyku ale przede wszystkim do najważniejszych
składników pielęgnacyjnych kosmetyku. I tak mamy tu mleczko
ryżowe, które skutecznie odmładza, wygładza skórę, spłyca
zmarszczki, pobudza krążenie krwi, chroni przed szkodliwym
działaniem promieni słonecznych, a ponadto działa przeciwzapalnie.
W innym preparacie jest to mleczko owsiane, które dzięki
zawartości aminokwasów ma działanie odmładzające. Działa
również oczyszczająco i łagodząco. Polecany jest także osobom z
problemami skórnymi oraz alergiami. W trzecim mamy również mleko
roślinne z dodatkiem aloesu, akreoli, awokado i oleju z pestek
winogron.
Jeżeli
jesteś składnikowym purystą to niestety mam złą wiadomość.
Wszystkie trzy mleczka swoje właściwości myjące opierają na
działaniu Sodium Laureth Sulfate i Betainy. Ale faktycznie mają w
swoich składach sporo fajnych substancji pielęgnujących.
Znajdziesz w nich wspomniane już wcześniej składniki ale również
olej ze słodkich migdałów, wyciąg z liści brzoskwini, mocznik,
wyciąg z kwiatów róży stulistnej, ekstrakt z kwiatów jaśminu —
nie jaśminowca, żeby była jasność. Jest też wyciąg ze
stokrotki, o którego wyjątkowych właściwościach wspominałem w
filmie o kremach do rąk tejże marki >>klik<<. Innym z
równie cennych składników aktywnych jest ekstrakt z liści herbaty
chińskiej, znany z właściwości antyoksydacyjnych. Sami
przyznacie, że są to naprawdę fajnie dobrane substancje czynne.
Fakt, nie występują wszystkie w każdym mleczku. Lecz ich INCI
skomponowane jest tak aby idealnie koić, nawilżać i pielęgnować.
Czy można chcieć więcej w przypadku „detergentów” do mycia?
Przetestowane
na własnej skórze.
Mleczka
mają fajną, lekką konsystencję. Użyte jako dodatek do kąpieli
całkiem przyjemnie się pienią i pachną. A najfajniej ryżowe z
truskawką. Równie doskonale spisują się też jako produkt pod
prysznic. Nie są drogie i na dodatek są dość wydajne. Osobiście
po ich użyciu nie czuję większej potrzeby balsamowania ciała po
kąpieli, co jest ewidentnym dowodem na to, że dbają o nawilżenie
skóry. Plusów jest naprawdę sporo a to zdecydowanie cieszy. No
może gdyby wszystkie miały ciut bardziej owocową nutę jak ten z
truskawką...
Michał
Owies polecam natomiast ten ryżowy mnie zaciekawił 😍
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńAloes w składzie zasługuje na pochwałę, świetnie działa na moją skórę i wszelkiego rodzaju podrażnienia 😉
OdpowiedzUsuńOj, nie miałam jeszcze. Spodobało mi się nawilżenie bardzo.
OdpowiedzUsuń