U niejednego mężczyzny najtrudniejszych jest pierwszych czterdzieści lat dzieciństwa
Są
takie dni, kiedy potrzebujesz czegoś lekkiego aby oderwać się od
codzienności. Oczywiście możesz sięgnąć wtedy po coś z
arsenału comfort food, ale dlaczego by nie pójść o krok lub dwa
dalej? Umówić się z przyjacielem lub przyjaciółką na kawę w
mieście, wieczorem, w środku tygodnia. A może jeszcze do tego wypad
do kina? Właśnie w tym tygodniu tak postanowiłem zrobić i
korzystając z okazji, że otrzymałem podwójne zaproszenie na film,
dosłownie na kilka godzin przed seansem napisałem do Ani z Kolorowy Kraj: Francuska komedia dziś wieczorem? A wcześniej kawa? — Nie
czekałem długo na odpowiedź — Tak, o której i gdzie? — W
parę minut ustaliliśmy szczegóły i o 19:00 piliśmy kawę na
Placu Unii Lubelskiej, by o 20:00 zasiąść w kinowych fotelach i
rozpocząć seans filmu „Daddy Cool”.
Francuzi
mają jak dla mnie unikalną zdolność tworzenia niebanalnych
komedii. To chyba taka ich narodowa umiejętność. Polskie komedie
albo są bardzo irracjonalne, albo nagle przestają być komedią.
Chyba jeszcze zbytnio nasi producenci wpatrują się w filmy zza
oceanu, gdzie wszystko jest tak głupie, że do przesady śmieszne i
płaskie. Gag goni gag, a najwięcej salw śmiechu wywołują
różnorakie odgłosy gazów w ten czy inny sposób opuszczających
ciała aktorów. Francuskie komedie choć opowiadają przewidywalne
historie po prostu bawią i nie stają się raczej niestrawne. Nawet
wtedy, gdy pokazują czasy obecne z ich pozytywnymi i negatywnymi
aspektami czy socjologicznymi niuansami. Są po prostu dobrymi
komediami. I tyle.
"Daddy Cool"
Adrien
i Maude to bardzo współczesna para. Przyciągnęło ich do siebie i
spajało szaleństwo Adriena. Lecz on mimo upływu lat wcale nie
stawał się dojrzalszym i bardziej odpowiedzialnym partnerem. Choć
czy tak naprawdę musiał, skoro wszystko było cool? Niestety Maude,
odnosząca sukcesy rysowniczka komiksów, chciałaby już pełnej
stabilizacji. W tym dzieci i odpowiedzialnego partnera, który włoży
w związek więcej niż 8% wartości ich mieszkania. W ich życie
wchodzimy już w momencie gdy ona ma tego dość. A w dodatku on,
cokolwiek poimprezowy, przegina na maksa myląc drzwi od “sali
tronowej” z sypialnią. On ląduje na kanapie i mimo zerwania
pozostaje na niej przez zdecydowaną większość filmu. Bynajmniej
nie siedzi na niej cały film. O nie. On na niej mieszka, utrudniając
rozwiązanie sytuacji. Nawet wtedy, gdy ona ma już innego i planuje
z nim dalsze życie. On nadal wierzy, że są sobie przeznaczeni a
odejście sprawi, że ona o nim zupełnie zapomni. Gdy Adrien traci
swój butik musi jakoś zdobywać pieniądze. A że poradził sobie z
dziećmi siostry przez kilka godzin, to czyż założenie prywatnego
przedszkola we wspólnym domu to może być coś trudnego? Od
początku chętnych nie brakuje, gdyż dzieci mają mieć opiekę do
21:00. Czad, no nie?
Nieodpowiedzialny
czterdziestolatek plus współczesne maluszki to mieszanka wybuchowa
i co rusz sala wybucha śmiechem. Już pierwszy posiłek dla
wszystkich dzieci — zaznaczmy, w niejednakowym wieku — to coś,
co warto zobaczyć. Pierwsza wyprawa do parku też nie może być
standardowa. Ale Adrienowi idzie coraz lepiej, choć jego metody
opieki nad dziećmi są… no cóż, są zdecydowanie nietuzinkowe. W
międzyczasie Maude, pracująca również w domu, zauważa że jej
nowe stabilne życie przestaje być inspiracją jej pracy i to ona
zaczyna zastanawiać się nad sensem swojego życia i nowego związku.
“Daddy
cool” nie jest arcydziełem kinematografii. Jest przewidywalny,
czasem wręcz schematyczny, czasem nie do końca spójny, ale nie jest nadęty, a tym bardziej sztywny. I chyba dlatego właśnie jest taki
cool. Humoru zdecydowanie nie możemy mu odmówić. W tym również i
tego wyższych lotów. Choć i tych dość przyziemnych — a
jednocześnie nie zbyt niskich. Zdecydowanie i lekko przekracza pewne
granice, lecz nie robi się niesmaczny. Jest to po prostu doskonały
film po to aby odpocząć, odprężyć się i nie musieć zbytnio nad
nim myśleć. Jest po prostu cool.
Michał
Koniecznie muszę na to iść, francuskie komedie są super :)
OdpowiedzUsuńDo mnie niestety nie trafia francuski humor.
OdpowiedzUsuńDokładnie takie filmy lubię - lekkie, ale nie do przesady. Zabawne, ale nie prymitywne. Czuję się nim bardzo zaciekawiona, tak na odstresowanie, ale nie odmóżdżenie :)
OdpowiedzUsuńSama bym tego lepiej nie ujęła- lubie takie kino :)
UsuńWspaniała komedia! Polecam wszystkim!
OdpowiedzUsuń