Jesień raczy nas ciepłymi wspomnieniami… szczególnie w chłodne dni
Patrzę
na karty kalendarza i widzę już połowę listopada. Za oknem już
jesień w pełni. Jeszcze odrobinę ubrana w barwne liście, ale już
coraz chłodniejszym wiatrem chłoszcze skórę. Nie wiem jak wam,
ale dla mnie już od dzieciństwa jesień pachniała szczęściem. Z
roku na rok był to inny aromat. A to pachniała jabłkami lub
imbirem. Czasem ulicą czy też sadem, nawet i deszczem. Raz
cynamonem, a kiedy indziej wiatrem lub korzenną herbatą. Obecnie
jesień pachnie jak jesień i tartą ze świeżą gruszką. Zapewne
dlatego tak chętnie sięgam teraz właśnie po kosmetyki, których
zapach lub skład ma w sobie właśnie gruszkę. A ten, o którym
opowiem wam dziś, znalazłem jakiś czas temu w ecodrogeria.pl o
czym pisałem już TUTAJ
Gruszkowy
żel pod prysznic od BIOpha
Wydawać
by się mogło, że niewiele można powiedzieć o takim żelu pod
prysznic. Albo że jest dobry, albo że nie. I tyle. Ale to nie do
końca jest prawda. Otóż można powiedzieć o nim o wiele więcej,
a nawet bardzo dużo. Już nieraz wspominałem wam, że żel pod
prysznic to produkt, po którym bardzo łatwo wyrobić sobie opinię
o marce, i to w krótkim czasie. Zazwyczaj żel pod prysznic to po
prostu detergent. Ma myć, nie wysuszać i dobrze by było żeby
pachniał. Ot tyle wymagań. Choć zapach to kwestia gustu a z gustem
się nie dyskutuje. Jako że żel pod prysznic to też jedna z
najprostszych receptur kosmetycznych to jeżeli producent tu robi
kiepską robotę to czy naprawdę będzie się starał przy
kosmetykach pielęgnacyjnych? Najprawdopodobniej nie. A co wyróżnia
ten żel pod prysznic? Najprostsza odpowiedź to kilka pozycji w jego
składzie. Po pierwsze aloes. A właściwie sok z aloesu zastępujący
część wody w składzie. Dzięki temu żel pod prysznic nawilża i
nie podrażnia, a nawet koi. Osobiście ucieszyłbym się gdyby żel
aloesowy miał większy udział w kosmetyku niż woda. Ale i tak
zastąpienie sporej jej części właśnie nim to doskonałe
rozwiązanie. Mamy tu też ekstrakt z liści orzecha laskowego, który
doskonale stymuluje skórę, działa tonizująco oraz pomaga zachować
właściwe pH. Niby niewiele ale czy to nie mówi już więcej niż tysiąc innych słów?
Butelka
o pojemności 400 ml kosztuje około 33 zł i dostępna jest TU
Opakowanie
jest bardzo proste i bardzo praktyczne w używaniu. Duża pompka
ułatwia aplikację nawet mokrymi rękami. Sam żel jest
przeźroczysty i pachnie soczystą gruszką. Dosłownie takim świeżo
wyciskanym sokiem gruszkowym. Nie jest to zapach ani za słodki ani
zbyt wytrawny, ale jesienią wprost idealny. I choć na skórze nie
utrzymuje się zbyt długo nie jest to bynajmniej wadą a raczej
zaletą. Nie koliduje on bowiem ani z zapachami innych kosmetyków,
które używamy do pielęgnacji, ani tym bardziej z zapachem naszych
ulubionych perfum. Żel używany samodzielnie nie pieni się zbyt
obficie. Wystarczy jednak użyć gąbki lub siatkowej myjki do ciała
i szybko uzyskujemy sporo gęstej i przyjemnej piany. Dzięki
aloesowi w składzie nie ma potrzeby używania bardzo treściwych
balsamów czy maseł do ciała. Ale jeżeli je lubimy, to kto nam
zabroni sięgania i po nie? W ofercie marki są również i inne
zapachy żeli. Choćby zielone jabłuszko czy jagoda. Tak więc każdy
znajdzie na pewno coś idealnego dla siebie.
W
szkolnej skali oceniam ten produkt na zasłużoną ocenę bardzo
dobrą
Michał
Właśnie niedawno wygrałam ten żel w rozdaniu i już niedługo będę go poznawać :)
OdpowiedzUsuńMnie niestety aloes lubi uczulać :/
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie ten zapach i chciałabym go mieć !
OdpowiedzUsuńLubię takie produkty, po których nie zawsze muszę stosować dodatkowe nawilżenie 😊 Jesienne kosmetyki powinny mieć smaczne i naturalne zapachy. Wtedy przyjemniej przetrwać czasem ponurą pogodę 😉
OdpowiedzUsuń