pierwotne piękno wprost z natury
Czy
wybór dobrego kosmetyku jest prosty? Chyba nie ma banalniejszego
pytania. Każdemu odpowiedź ciśnie się od razu na usta. Zapewne
spora część o to zapytanych odpowiedziałaby: TAK — i są to
najczęściej te osoby, które kierują się wyborem spośród jednej
lub co najwyżej kilku zaufanych czy wręcz ulubionych marek. Drugą
najczęściej padającą odpowiedzią jest NIE. Tak odpowiadają
zazwyczaj ci, którzy niestety dają się wpędzić w maliny sloganom
marketingowym i niestety nie do końca wiedzących czego oczekują od
konkretnego kosmetyku. Mówię tu o zbyt wygórowanych oczekiwaniach.
Bywają kremy ‘magiczne’ potrafiące wydobyć z nas ten
wewnętrzny blask, ale niestety żaden kosmetyk nie sprawi cudów.
Nie wymaże na zawsze zmarszczek, szczególnie tych głębokich.
Zwłaszcza jeżeli ockniemy się zbyt późno na zapobieganie ich
powstawaniu. Żaden eliksir urody nie odessie nam lat niezdrowej
diety i nawet gdy posmarujemy się nim na noc to nie obudzimy się o
15 kilogramów szczuplejsi. Żadne serum nie powiększy ust tak jak
lekarz za pomocą strzykawki pełnej kwasu hialuronowego. A co jeżeli
już wiemy czego oczekujemy od kosmetyku? Tu niestety pojawiają się
kolejne schody… choć na szczęście ruchome. Wchodzimy do drogerii
a tam półki uginają się wprost od ton kosmetyków wszelakich
marek a do naszego portfela jak szalone próbują dorwać się
promocje oferujące drugi produkt taniej czy wręcz gratis. Potrafią
one dość skutecznie zamknąć nam oczy i wyłączyć racjonalne
myślenie i dopiero w domu budzimy się z tego zaślepienia nie
zawsze zadowoleni z efektu ale za to bogatsi o kolejne ‘cacuszka’.
Gnani
nagonkami influenserów wszelakiej maści z mediów elektronicznych
jesteśmy przekonywani, że musimy unikać SLSów, PEGów czy innych
PARABENÓW, dostajemy niemalże bez wyjątków alergii na wszelakie E
w INCI czy nazwy chemiczne związków (nawet pochodzenia
naturalnego). Zaś od alkoholi — w tym i cetylowego — upijamy się
do nieprzytomności i bełkoczemy o tym jak to wysuszają one nasze
naskórki. W lot łapiemy każde ostrzeżenie nie zadając sobie
nawet trudu aby dokładniej zbadać dany temat i obalić „fakty”
lub „mity”. Na szczęście już od jakiegoś czasu firmy wyszły
naprzeciw naszym oczekiwaniom i pojawiły się kosmetyki niczym nie
konserwowane i z cudownymi składami. Niestety jednak coś za coś i
kosmetyki takie muszą kosztować więcej i co najważniejsze ich
terminy przydatności są o wiele krótsze od ich konwencjonalnych
odpowiedników. I to nie one czekają na nas na sklepowych półkach
tylko to my musimy zamawiać je wysyłkowo oraz chwilę na nie
poczekać.
Do
grona marek lodówkowych dołączyła ostatnio również CLARENA i
wypuściła na chwilę obecną dwa kremy dedykowane skórze
wymagającej odżywienia CLARENA NATURALIS Sibierian Berry Cream i
posiadaczom skór bardziej tłustych Himalayan Neem Cream Dużą
zaletą tych kremów jest ich bardzo porządny skład. W kremie
odżywczym znajdziemy rokitnik bogaty w tłuszcze i witaminy. Mamy w
nim lawendę, jaśmin, rozmaryn, cyprys, ekstrakty z alg, różę,
brzoskwinię i jeszcze kilka fajnych składników. Kosmetycznym
purystom może się nie spodobać długość listy INCI ale niczego
tu nie ma ani za dużo a tym bardziej za mało. Kremy zapakowane są
w ekologiczne kartoniki a szklane słoiczki zamykane są nakrętkami
wykończonymi ciemnym drewnem. Krem zamawiamy przez internet i
przygotowywany jest on dla nas dosłownie na chwilę przed wysyłką.
Dzięki czemu nie musi być konserwowany. Po otwarciu pudełka
znajdujemy informację z datą jego zrobienia i datę, do której
musimy zużyć kosmetyk. Mamy na to ok miesiąc a sam kosmetyk
powinniśmy przechowywać w lodówce nie tylko po otwarciu ale i
przed tym momentem również.
Słoiczek
o pojemności 50 ml kosztuje 149zł i możecie go nabyć TU
W
słoiczku znajdziemy kosmetyk o bardzo fajnej konsystencji, który
doskonale się rozprowadza się i cudownie wchłania w skórę.
Pachnie delikatnie i niesamowicie przyjemnie. Nie jest to nachalnie
perfumowany zapach a po prostu przyjemny zapach składników kremu.
Ale najważniejsze jest to, że skóra po jego zastosowaniu staje się
przyjemnie miękka w dotyku, doskonale nawilżona ale wcale nie
otłuszczona. Krem doskonale sprawdził się podczas regeneracji
mojej skóry po wakacyjnych wyjazdach i zwiększonej ekspozycji
słonecznej. Jestem pewny, że jeszcze nieraz zagości w mojej
lodówce i mojej pielęgnacji.
W
szkolnej skali wystawiam mu ocenę celującą
Michał
Jestem bardzo ciekawa tego produktu. Opakowanie jest cudne.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobają ich opakowania ;)
OdpowiedzUsuńMaliny uwielbiam, kremy Clarena też :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, bardzo lubię kosmetyki clareny- szczególnie serię kawiorową. Ostatnio nie jestem na bieżąco z ich nowościami jednak jestem przekonana, że ten krem również by mnie zachwycił.
OdpowiedzUsuńCiekawe rozwiązanie. Jeszcze nie miałam żadnego lodowkowego kremu i czuję się skuszona.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za obszerną recenzję naszych produktów Clarena Naturalis! Cieszymy się, że kremy przypadły Ci do gustu :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny produkt. Uwielbiam kosmetyki naturalne i niestraszne mi ich ceny ;) Chyba go wkrótce wypróbuję ;) Dzięki za recenzję, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńInfo clearly considered.!
OdpowiedzUsuń