Dni alergii po raz drugi
Już
minęło trochę czasu od tego wydarzenia ale jestem pewny, że warto
o nim wspomnieć i napisać co nieco. Zwłaszcza, że żyjemy w
czasach gdy różnego rodzaju alergie i nietolerancje nie tylko na
żywność, kosmetyki czy chemię gospodarczą ale nawet na materiały
użyte do produkcji ubrań czy farb do malowania domu stają się
coraz bardziej powszechne. Właśnie dlatego, już drugi raz na
Stadionie PGE Narodowym w Warszawie, w dniach 20-21 listopada impreza przyciągnęła nie tylko interesujących wystawców ale i rzesze
zwiedzających. Przyjrzymy się dziś troszkę bliżej wystawcom. W
tym roku organizatorzy zdecydowanie powiększyli teren, na którym
odbywały się targi, dzięki czemu o wiele wygodniej można było
przemieszczać się pomiędzy stoiskami i trudniej było przeoczyć
coś godnego uwagi.
Przez
żołądek do zdrowia
Zacznę
od tego, że niestety również i wystawcy idą często za modami.
Nie zawsze mi to odpowiada, zwłaszcza jeżeli większość wręcz
„krzyczy” do mnie o tym, że ich produkty są bezglutenowe. Nie
byłoby w tym nic złego gdyby nie to, iż w wielu przypadkach
najpierw ulepszając swoje produkty ten gluten pchają gdzie
popadnie. Pamiętać należy o tym iż gluten jest białkiem
występującym w zbożach takich jak pszenica, żyto, jęczmień i
owies. Dlatego czemu nagle płatki kukurydziane są TERAZ BEZ
GLUTENU? Dlaczego nagle jakiś lek przeciwbólowy go nie zawiera?
Przecież nie był nigdy robiony z mąki. Nie zapominajmy o budyniach
czy kisielach, które powinny być robione tradycyjnie na mące
ziemniaczanej czy też skrobii ziemniaczanej – jak kto woli to
nazywać. Ale wrócimy do wystawców, którzy przykuli moją uwagę
czymś wyjątkowym.
Jogurtowe
love
Koko
yogo to ciekawa alternatywa dla jogurtów i to w dodatku tworzona
przez polską małą firmę. KOKO YOGO to
nic innego jak bezmleczny, roślinny deser kokosowy zawierający
bakterie probiotyczne. Jest interesującą alternatywa zwłaszcza dla
tych, którzy są wrażliwi na laktozę zawartą w produktach
mlecznych. W dodatku nie jest zagęszczany niczym co zawierałoby
gluten. Podczas produkcji nie dodaje się do niego również cukru
ani dodatków sojowych. Produkt ten zainteresuje też z pewnością
wegan.
Baton
frup sobie schrup
Kolejnym
punktem godnym uwagi było stoisko firmy Celiko, która ujęła mnie
eksplozją smaku intrygujących batoników z liofilizowanych owoców.
Batoniki FRUP to pierwszy dostępny na polskim rynku produkt
otrzymywany z owoców. Dzięki liofilizacji zachowują one zarówno
błonnik jak i cenne antyoksydanty. A nie muszę was już chyba
przekonywać jak ważne są one dla naszego organizmu. Batony
tworzone są w trzech wersjach smakowych: truskawka, wiśnia i
malina. Jedna porcja to około 37 kalorii. Więc jeżeli jesteście
na diecie to jest to dla was doskonała informacja. Dla mnie
najważniejszy jest tu też smak. Jest pełny i intensywny, po prostu
owocowy.
Kosmetyki
to mój świat
Osobiście
na takie targi wybieram się głównie ze względu na firmy
kosmetyczne, gdyż lubię wiedzieć co w trawie piszczy. Również i
tym razem się nie zawiodłem. Oprócz znanych mi i lubianych przeze
mnie marek, o których już nieraz pisałem na łamach mojego bloga,
takich jak Sylveco, GO Cranberry czy GO Argan+ miałem okazję lepiej
poznać i porozmawiać na bardzo ciekawe tematy (choćby certyfikacji
kosmetyków naturalnych czy ekologicznych) z przedstawicielem Dr.
Hauschka.
Jakość
dopracowywana od lat
Kosmetyki Dr.Hauschka nie zawierają żadnych syntetycznych substancji
konserwujących, barwiących ani zapachowych. Wolne są one zarówno
od parabenów, olejów mineralnych, silikonów i glikoli
polietylenowych PEG. Są opatrzone znakiem jakości BDIH
"Kontrolowany kosmetyk naturalny". Asortyment marki to
szeroka gama produktów zarówno do pielęgnacji twarzy czy ciała
ale również i tych służących do makijażu. Myślę, że niebawem
przyjrzę się tej marce dogłębniej i powiem wam o niej coś
więcej.
Clochee
z pasji i miłości do natury
Zdrowe
kosmetyki – mimo tego że pozbawione są sztucznych dodatków –
także mogą powodować objawy alergiczne. Zdarza się to, ponieważ
natura nie dla każdego jest przyjazna w 100%.
Wie o tym i mówi marka Clochee. Wie jednak również, że natura ma w
sobie ogromną siłę i co dla mnie ważne, to to iż twórczynie
marki nie tylko tworzą coś na sprzedaż, one po prostu używają
swoich kosmetyków. I zanim konkretny kosmetyk trafi w nasze ręce
jest on dogłębnie testowany na ochotnikach w tym i właścicielkach.
Dzieje się to oczywiście pod kontrolą dermatologów i alergologów.
Czyż trzeba lepszej reklamy? Nie. Te kosmetyki bronią się same.
Skandynawskie
opowieści
Dla
moich czytelników nie jest to już chyba nic nowego, że uwielbiam i
bardzo cenię sobie pielęgnację wprost ze Skandynawii. W 2006 roku
firma DermaPharm opracowała innowacyjny koncept kosmetyków Derma. O
wyjątkowości marki Derma stanowią doskonale dobrane składniki
naturalne. Dobór ten jest o tyle ważny, że pozwala redukować
ryzyko jakichkolwiek podrażnień. Dzięki temu Derma to mądry wybór
dla konsumentów potrzebujących wyjątkowo bezpiecznych środków
pielęgnacyjnych. Już niebawem opowiem wam o męskim kremie tej
właśnie marki. Ale w jej ofercie są też i kosmetyki dziecięce i
te dla wyjątkowych kobiet.
Margareta "Life in colour" sprawdza czy nie jest na coś uczulona |
Na
Dniach Alergii działo się o wiele więcej. Między innymi można
było wziąć udział w warsztatach kulinarnych, poddać się testom
alergicznym czy też zobaczyć pokazy na przykład pierwszej pomocy.
Podczas drugiej edycji targów działo się naprawdę wiele, dlatego
nie mogę się już doczekać tegorocznej, trzeciej już edycji tego
wyjątkowego wydarzenia.
Michał
Bardzo lubię Sylveco. Kiedy byłam w Krakowie na targach Lne czułam się jak w raju pośród tych wszystkich kosmetyków. Napój Lemon miałam okazję poznać na pierwszej edycji See Bloggers. Natomiast bardzo zaciekawiły mnie te batony i jogurty
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na żadnych targach, ale widzę, że mam czego żałować. Te batoniki mniam. Ostatnio mam hopla na punkcie zdrowego, niskokalorycznego odżywiania.
OdpowiedzUsuńBo każde targi coś wnoszą do naszego blogerskiego życia ;)
OdpowiedzUsuń