Czytam SKŁADY ale... czy rozumiem co czytam?
!!! UWAGA !!! We wpisie tym nie odnoszę się do
żadnej konkretnej osoby (tym bardziej blogera czy blogerki). Jeżeli
zauważysz coś, co „powie” Ci, że piszę właśnie o TOBIE to
wiedz, że na 100% tak nie jest. Jeżeli uznasz, że Cię obrażam
lub umniejszam to co robisz – pamiętaj, że TO JEST TYLKO TWOJE
ODCZUCIE i na pewno nie było to moim zamierzeniem. I tym bardziej
nie będę się tłumaczył z TEGO CO TY ZROZUMIESZ, gdyż często
nie ma to nic wspólnego z tym co ja myślę czy piszę. Jeszcze raz
zaznaczam: nie odnoś niczego bezpośrednio do siebie.
Nie od dziś wiele osób nawołuje nas do świadomego czytania etykiet produktów, które kupujemy. Nie tyczy się to tylko kosmetyków. Świadomie podchodzić powinniśmy do wszelkich artykułów które w pracowicie przynosimy do domu po każdej wizycie w sklepie. A nie ukrywajmy, za każdym razem puszczają nas one z TORBAMI pełnymi różnorodnych dóbr. Dziś zajmijmy się składami kosmetyków. Ponieważ to jest to co lubimy i co nas kręci. Ważne jest też to aby kupować z głową by nie zawieść się na produkcie, który ma uczynić nas piękniejszymi. Na blogu Arsenic znajdziecie bardzo cenną akcję „Czytam składy” i ja osobiście bardzo zachęcam was do tego aby choć rzucić na nią okiem gdyż jest to bardzo przydatna i pouczająca akcja. A dlaczego warto? No właśnie dlatego, że blogi często aż kipią niby-mądrościami na temat składów kosmetyków.
„W składzie tego kosmetyku jest alkohol
(mój dopisek: alkohol cetylowy – to właśnie on był w tym składzie) więc
nie polecam go bo będzie wysuszał. Tak działa alkohol” Krótko
mówiąc, wiem że gdzieś dzwoni. Ale czy wiem o co chodzi?
Wspomniany alkohol cetylowy nawilża i wygładza skórę. Zmieszany z
masłami podnosi ich temperaturę topnienia, co przydaje się przy
kostkach do masażu. Jego głównym zastosowaniem jest stabilizowanie
emulsji. Ale „NIESTETY” nie wysusza a wręcz przeciwnie. Tak więc
czy aby na pewno skład kosmetyku został przeczytany ze
zrozumieniem? Niestety nie. Jakie były tego konsekwencje? Wiele osób
komentujących cytowany wpis powieliło tą niefortunną informację
u siebie. Kilka z nich nie zauważyło tego a tylko dwie napisały,
że to nieprawda.
„SLS jest rakotwórczy”. Pisałem już kiedyś o tym składniku i nie będę się rozpisywał na ten temat ponownie. Ale nie znalazłem, a naprawdę się starałem, wyników badań potwierdzających tą teorię, nie wpisów na blogach czy portalach. To prawda, są łagodniejsze detergenty i warto po nie sięgać. Nie demonizujmy jednak czegoś tylko dlatego, że gdzieś ktoś coś powiedział a nie poparł tego rzetelnymi dowodami.
„...na szczęście nie zawiera ona
syntetycznych olejów czyli benzyny.” Oj my biedni, użytkownicy
parafinowych olejów i wazeliny. Okazało się bowiem, że smarujemy
ryjka czy pupki benzyną. Skąd taki wniosek autora? To proste. Te
„nienaturalne” składniki uzyskuje się np. frakcjonując ropę
naftową. Według mnie ropa naftowa jest naturalna bo powstała z
resztek biologicznych (żywych organizmów) i stworzyła ją sama
NATURA. A na czym polega frakcjonowanie? To po prostu rozdzielanie
mieszaniny substancji na jej składowe. Czasem wystarczy wirówka i
cięższa substancja oddziela się od lżejszej. Czasem potrzebna
jest wyższa temperatura. Ale w procesach tych nie ma nic co
powodowałoby, że parafina stałaby się benzyną. Inaczej tenże
składnik już dawno zasilałby nasze samochody.
Dlatego ważne jest rozumienie tego co czytamy w składach kosmetyków i nie tylko. Choć na etykietach znajdziemy też wiele innych perełek typu: kremy pielęgnacyjne bez SLS, płatki kukurydziane TERAZ bez glutenu, olej roślinny bez cholesterolu oraz wiele, wiele innych cudów. Czytajmy składy, to ważne. Ale ważne jest też aby zdać sobie sprawę, że nie wszystko co wiemy bądź informacje o danym składniku, które znajdziemy w „internetach” są prawdą. A producenci często wprowadzają nas w błąd nie tylko pisząc pozytywnie o swoim kosmetyku czy produkcie ale też często bezpodstawnie oczerniając konkurencję w sposób zawoalowany, szkalując składnik którego sami nie używają – nie zawsze dlatego, że jest on niebezpieczny.
Jeszcze raz zachęcam was do brania udziału w akcji „Czytam składy”.
Michał
Bardzo mądry i przydatny post. :) Na początku sama żyłam w tej ciemnocie, dobrze że zdarzają się też takie posty. ;)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńO chrystenjak mnie irytuje jak ktos pisze na jakikolwiek alcohol ze zło i tragedi, bo potem musze wszędzie pisać ze to nie denat to niby jak wysusza : p albo jeszcze fajnie kiedyś przeczytałam, ze kwas hialuronowy przez przypadek został nazwany kwasem. Facepalm i mam ochotę umierać xd
OdpowiedzUsuńNiestety takie fajne teksty jeszcze się dość często zdarzają :) ale i coraz więcej osób jest naprawdę świadomych o co chodzi w składach :)
Usuńja chyba w złe miejsca trafiam - serio, bo mi sie wydaje, że takich kwiatków jest pełno i co raz więcej.. a jak czytam że coś działa długotrwale i doraźnie zajednym razem to się zastanawiam to jak w sumie działa? xd
Usuń:)
UsuńPowiem jedno. Brawo!
OdpowiedzUsuńBiję się w pierś, sama na początku prowadzenia bloga przeraziłam się alkoholem cetylowym (i jeszcze jakimś innym, ale na pewno nie alcohol denat) i z tego powodu odstawiłam na półkę dwie odżywki do włosów bez spłukiwania :)
OdpowiedzUsuńStaram się sprawdzać w kilku źródłach kiedy analizuję składy, ale czasem zdarzają mi się wpadki. Cóż, grunt że zauważam swoje błędy, nikt nie jest nieomylny :)
W dzisiejszych czasach życie jest rakotwórcze... czepiają się SLS-ów, a przecież talk - długo i intensywnie wdychany - również może się przyczynić do nowotworów układu oddechowego, a zawiera go przecież sporo pudrów, często sypkich... :)
Dokładnie ważne, że się staramy i potrafimy się przyznać do wpadki i uczymy się :)
UsuńJa jeśli do końca nie znam składu, to po prostu wstawiam zdjęcie bez komentarza :D lepiej nie napisać nic, niż pisać głupoty :D dla mnie duże stężenie SLS jest złe, bo podraznia mi skore głowy (czyli każdy drogeryjny szampon u mnie odpada...), podobnie jak parafina, bo zatyka pory :D a co do reszty składników...wypozyczyłam sobie książkę dla kosmetologów, więc może się trochę dokształcę w tym kierunku :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo właśnie - rozumiem i popieram, kiedy ktoś unika danego składnika ponieważ go uczula, podrażnia i zostało to przede wszystkim udowodnione i jest poparte doświadczenie, w tym wypadku przykrym :(
OdpowiedzUsuńAle kiedy czytam, "unikajce parafiny, SLS-ów" i czego tam jeszcze ktoś sobie wymyśli to mnie lekko ponosi ...
Niestety czytelnicy trafiają na różne opinie w Internecie i co gorsze, podają takie informacje dalej :(
A akcja u Arsenic fajna i skuteczna - często zaglądam :)
Mam podobnie i mnie też czasem aż rozrywa jak czytam takie rzeczy :)
UsuńBardzo przydatny wpis, może tym którzy go przeczytają coś uświadomi, jeśli popełniają tego typu gafy :)
OdpowiedzUsuńJa sama na składach niezbyt się znam (prowadzę bloga),ale wolę się nie znać niż otwierać niesprawdzone stronki internetowe i przepisywać to na swojego bloga, bo potem mogą wyjść takie kwiatki. Zazwyczaj po prostu piszę skład, dla tych dla których to jest wazne, do ich własnego zinterpretowania.
Pozdrawiam!
Właśnie taką mam nadzieję :) Cieszę się, że uważasz że to przydatny wpis :)
UsuńGdy tylko zaczęłam czytać post od razu pomyślałam o tym powtarzającym się zdaniu, szczególnie wśród początkujących włosomaniaczek " w tym składzie mamy alkohol, więc maska wysusza włosy" kurczę, czy naprawdę tak trudno wrzucić w net frazę cetearyl alcohol i przeczytać, że to emolient, który wręcz przeciwnie - nie wysusza, a tak jak piszesz nawilża i wygładza. Ile razy dostaję komentarze w stylu " jak może ta maska nawilżać skoro ma alkohol". Męczy mnie już powtarzanie przy każdej możliwej okazji, że nie każdy alkohol to dobrze nam znany spiryt :)
OdpowiedzUsuńTak, ten alkohol mnie czasem już prześladuje :)
UsuńSuper post! Ja na swoim blogu też staram się promować mądre czytanie składów a jak nie ma pewności co do składniku to po prostu go nie piszę a mam wykształcenie kosmetologiczne. Uważam że jak ktoś się nie zna albo nie ma pewności to albo trzeba zaglądać na mądre strony-mam tu na myśli profesjonalne np. kosmopedia.org -(polecam dużo ciekawych i mądrych wiadomości) żeby się tego dowiedzieć albo po prostu nie pisać żeby nie szerzyć głupot po sieci. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSlsy w kremach wymiatają :P
OdpowiedzUsuńo tak :)
UsuńBardzo dobry tekst.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńTak to już jest gdy chce się człowiek czepić na siłę i udawać że jest znawcą składów :D ha ja się na tym nie znam i tego nie ukrywam. A alkohol to lepiej pić i nawilża od środka :D hahahahaha
OdpowiedzUsuńTo właśnie najważniejsze, żeby nie udawać. Albo jesteśmy ekspertami albo nie.
Usuńspotkałam się z tymi błędami wielokrotnie i zazwyczaj delikatnie wyprowadzam z błędu autorkę... niech to poprawi, zanim kolejne osoby przez nią zaczną popełniać takie same błędy. dobrze, że o tym piszesz.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to robisz :) i dziękują za ciepłe słowo :)
UsuńBardzo dobrze mi się czytało Twój wpis.
OdpowiedzUsuńbardzo Ci dziękuję :)
UsuńDobrze napisane :) Auto na parafine, dobry pomysl ;D
OdpowiedzUsuńto było by duże oszczędzanie :)
UsuńTo bardzo wazny i przydatny post. Ja sie na skladach nie znam. Jednak masz racje, trzeba umiec je czytac. Dlatego tez pokazuje je, ale nie komentuje. Slyszalam tez, ze im krotszy sklad tym lepiej. Czy to rzeczywiscie prawda?
OdpowiedzUsuńBardzo często to prawda, choć czasem, zdarza się że dłuższy skład potrafi dać nam jakość i działanie.
Usuńteraz będę uważniej czytać :P
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzyda mi się ta informacja bo na składach się nie znam :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że się przyda :)
UsuńBardzo fajny post :)
OdpowiedzUsuńWiem nawet do czego się odnosi z tym alkoholem. Pozdrawiam!
Dzięki :)
UsuńFajnie, że ktoś zwrócił uwagę na ten ,,problem'' :) Bardzo trafny i przydatny pościk.
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :)
UsuńBardzo dobry tekst, sama studiuję technologię chemiczną i doskonale wiem, że prawie każdy związek ma inne działanie, pożądane i niepożądane, nie każdy kwas jest taki sam, podobnie jak alkohole. Dodatkowo, wiele "naturalnych" składników ma znacznie "gorsze" działanie niż te syntetyczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post :)
Cieszę się że tak uważasz :)
UsuńBardzo dobry post! ;) taaak, wiele ludzi nie wie czego się bać w składach więc boi się wszystkiego. Aktualnie pracuje jako ekspedientka w jednym sklepie z kosmetykami i tam wiele Pań przychodzi i chce naturalny produkt, potem znajduje coś co może wydawać się dziwne i właściwie nie wie dlaczego ale nie chce produktu. Nawet jak im tłumacze, że to im nic nie z\robi to nie chcą słuchac, bo po co. One są mądrzejsze :P
OdpowiedzUsuńniestety nawet jeżeli nie mają racji wiedza lepiej
UsuńBardzo,bardzo mądry i przydatny post:-)
OdpowiedzUsuńJa na składach się nie znam wiec się nie wypowiadam.Przyznaję jednak że sama czytając opisy zaczynałam już wierzyć ze alkohol etc w kosmetykach to samo zło.Teraz będę traktować wszystko z dozą zdrowego rozsądku,a o akcji czytania składów czytałam .
Rozsądek jest bardzo ważny :)
UsuńCzy uznacie mnie za głupka, jeżeli napiszę, że ja oceniam produkty po efektach, nie sugerując się składami? Dobrze to czy źle?
OdpowiedzUsuńEfekty są najważniejsze :) jakby na to nie patrzeć :)
UsuńZgadzam się z każdym słowem. Raz spotkałam się na jakimś blogu, że dziewczyna jest zawiedziona, bo w składzie kosmetyku znalazła alkohol ( nie ważne, że cetylowy), ale to przecież alkohol ;) Było to całkiem zabawne.
OdpowiedzUsuńCo do SLS, to ja nie widzę w nich nic złego, ale mi np. szkodzą w szamponach, bo powodują swędzenie głowy. W żelach do twarzy, czy do ciała zupełnie mi nie przeszkadzają, a o tym, że ponoć mają działanie rakotwórcze nawet nie słyszałam.
Parafiny natomiast nie znoszę w żadnym wydaniu, jest wiele innych substancji, które mogą ją zastąpić, ale producenci są cwani i pchają ją gdzie tylko mogą, bo jest tania. W nosie mam, czy jest naturalna, czy nie ;).
No dobra, nie będę taka radykalna, parafinowanie rąk jest spoko, ale dla mnie tylko w gabinecie kosmetycznym, bo sama nie umiem ;)
Moim zdaniem parafinę pchają nie tyle ze względu na cenę, bo równie tan byłby olej słonecznikowy czy rzepakowy. Myślę, że robią to ze względów bezpieczeństwa. Parafina nie uczuli nikogo. Co prawda skórze tłustej pozapycha pory :) Jeżeli chodzi o parafinę chodziło mi raczej o to że uznawana jest za coś nienaturalnego, a nie jest to do końca prawdą. No i co najważniejsze właśnie to co podkreśliłaś, dla dłoni czy stóp parafina to świetny składnik pielęgnacji :)
UsuńA co mi się ostatni przeczytało! że zimą nie można używać kremów na bazie wody bo woda zamarznie nam na twarzy i to na blogu która ma około 900 obserwatorów. O takie kwiatki!
OdpowiedzUsuńJa całkiem niedawno zaczęłam sprawdzać składy kosmetyków i było to o troszkę za późno. Dopiero uczę się rozpoznawać pewne składniki, ale teraz już wiem - SLS na drugim miejscu w składzie oznacza dla mnie brak zakupu danego produkty. Również nie bardzo wierzę w jego rakotwórcze właściwości, ale wierzę jednak, że moja skóra jest na niego uczulona. O ile żel pod prysznic może posiadać SLS, to produkty do twarzy czy higieny intymnej... broń mnie Panie Boże! Wszystko zaczęło się, gdy przeczytałam wpis odnośnie alergii na SLS u jednej blogerki. No i się zgadza :) Podejrzewam, że znajdzie się jeszcze kilka składników na które muszę uważać, ale to wychodzi podczas dłuższych testów i skrupulatnego czytania co piszę na opakowaniu :)
OdpowiedzUsuń