Pokaż mi swoje śmieci a powiem Ci... PROJEKT DENKO
Właśnie minęło dwa lata jak prowadzę TEGO
bloga. Wcześniej zdarzały mi się przygody z blogiem
niekosmetycznym na pingerze, czy zupełne początki jeszcze za czasów
szkolnych – o matko, jak to było dawno temu – na blog.pl Inne
blogi czytam również od wielu lat i lubię to robić gdyż wielu
ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. Na przykład poznać
książki, po które inaczej by się nie sięgnęło, czy posłuchać
ciekawej muzyki z gatunku, który nigdy nie wydawał się
interesujący. Cudze blogi czytam zdecydowanie dłużej. Ale nie o
tym dziś mam potrzebę napisać. Tak, tak. Potrzebę a nie ochotę.
Projekt denko zna chyba każdy kto czyta blogi o tematyce urodowej.
Sami na pewno niejednokrotnie natknęliście się na tak otagowane
wpisy. A czymże jest ten projekt?
Projekt ten parę lat temu powstał na jednym z
zagranicznych blogów i miał na celu podjęcie wyzwania przez pewną
maniaczkę kosmetyczną. A większość z nas, blogerów, to maniacy
w tej dziedzinie. Musiała ona wytypować kilka produktów, których
kupuje za dużo lub po prostu ma po kilka napoczętych kosmetyków z
jednej kategorii – przykładowo osiem otwartych szamponów do
włosów. I zobowiązała się ona do kupienia kolejnego produktu
dopiero wtedy, gdy poprzednik się skończy. Czyli kiedy ona zobaczy
wspomniane denko. Założenia nad wyraz rozsądne. Ale to co z tego
wyszło na wielu blogach, przeszło chyba jej jakiekolwiek
oczekiwania.
Dosłownie na co drugim poświęconym urodzie
blogu znajdziemy co miesiąc ten, jakże słuszny w założeniach,
TAG. Ale czy przestrzegamy jego założeń pisząc go co miesiąc?
Jakież zdziwienie ogarnęło mnie gdy w projektach denko na wielu
blogach znajdowałem puste opakowania po wacikach kosmetycznych,
patyczkach do uszu, wodach toaletowych, próbkach. I często po
produktach, które szkodziły skórze piszących. Dlaczego sadzę, że
szkodzących? Bo skoro autorka pisze, że produkt po każdym
zastosowaniu powodował wysyp nowych wykwitów skórnych, podrażnień,
swędzeń itd., to raczej nie służył jej dobrze. Zatem pytam: PO
CO STOSOWAĆ DO KOŃCA COŚ, CO MI SZKODZI? W IMIĘ JAKICH ZASAD?
Trzeba być masochistą i nie lubić siebie oraz kosmetyków, żeby
się tak katować w imię TAGA, bo „wypada go mieć na blogu”?
Na moim blogu nigdy nie było PROJEKTU DENNO denko
i nawet się go nie spodziewajcie. Nie widzę potrzeby dzielenia się
z Wami moimi śmieciami. Na moim blogu nie piszę o kosmetykach,
które mnie nie zachwycają, bo nie lubię pisać o przeciętniakach.
Na moim blogu nie demonizuję składów i nie będę tego robił tak
długo jak długo firmy będą przestrzegać prawa unijnego w tej
kwestii i nie będą stosować zakazanych składników kosmetycznych.
Na moim blogu nie robię wielu rzeczy ponieważ uważam, że należy
trzymać się wysokiego poziomu i wysokich standardów. Z
niecierpliwością czekam na „odważną” blogerkę, która w
swoim projekcie denko pokaże pudełko po podpaskach czy tamponach,
szczoteczkę do zębów. Ale mistrzostwem będzie jak zobaczę zużytą
gumę. Jeśli wiecie co chcę powiedzieć. Jest tylko jedno pytanie.
W jakiej kategorii to będzie mistrzostwo? Podsumowując, nie
potępiam projektu denko – bo założenia miał fajne. Nie
gromadźmy bez potrzeby niczego. Po co zaśmiecać swoje życie. Co z
tego wyszło? Pozostawiam Waszej subiektywnej ocenie.
Michał
DOPISEK
Po napisaniu tego posta znalazłem już blogi na
których w denku są podpaski i tampony...
Piąteczka Michał. Ja mam w tej kwestii podobne zdanie. U mnie na blogu też nie ma i nie będzie projektu denko (czyt. DNO). I szczerze mówiąc to widząc na innym blogu taki wpis, omijam go szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńJak to napisałeś? ŚMIECI. Nie interesują mnie cudze śmieci.
O ile post z ulubieńcami może coś wnieść do mojej wiedzy kosmetycznej, to projekt DNO? To jest jakaś pomyłka...
jeszcze nie pisałam o denku i jakoś mnie do tego raczej nie ciągnie, chociaż czytam takie posty i czasem znajduję tam coś co mnie zainteresuje :)
OdpowiedzUsuńbo samo denko ma dobre założenia, ale nie zawsze wychodzi z niego coś smakowitego :)
UsuńU mnie denko też się nigdy nie pojawiło i raczej nigdy nie pojawi. Swoją drogą, nie potępiam tego projektu, bo czasami widać, że dziewczyny wrzucają w kółko to samo, sprawdzone produkty. Niemniej jednak, masz rację mówiąc, że niektóre zrobiły z tego karykaturę.
OdpowiedzUsuńJa nie robię takich postów, bo nie przepadam za długim trzymaniem zużytych, pustych opakowań, które się kurzą i nie wyglądają najpiękniej. Co zużyję, to moje i nie mam potrzeby się tym dzielić.
Podziwiam wytrwałość, ale mimo wszystko, kosmetyki są po to, żeby o siebie zadbać, a nie doprowadzić się do ruiny. Dlatego wszystko, co się u mnie nie sprawdza, idzie w świat szukać lepszego życia lub ląduje w koszu.
czyli myślimy podobnie
UsuńSą też szczoteczki do zębów na blogach a przynajmniej ja na taki trafiłam, są też opakowania po chusteczkach nawilżanych dla dzieci. U mnie schodzi tego bardzo dużo o rany jak miałabym to kolekcjonować... O.o
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia, że też próbowałam tego projektu ale w pewnym momencie jak zobaczyłam, że puste opakowania rosną w górę i tylko zaśmiecają moje mieszkanie- wywaliłam wszystkie do kosza! Więcej na moim blogu nie pojawiło się denko i się już nie pojawi.
A ja robię denka dyscyplinuje mnie to do zuzywania poza tym sprawia ogromna satysfakcję:)
OdpowiedzUsuńCzyli robisz zgodnie z założeniem TAGA :) i fajnie że Ci to dyscyplinuje :) a i satysfakcja jest bardzo ważna :)
UsuńJa tak samo. A jak cos mi nie pasuje to wrzucam do denka niezuzyte i o takim produkcie tez pisze (ze to bubel).
Usuńa zaznaczasz że to był bubel i jego nie zużyłaś do końca czy pokazujesz w denku i tylko piszesz że to bubel?
UsuńZaznaczam ;) i pisze ze nie kupie ponownie ;)
Usuń:)
UsuńProjekt denko od dawna budzi kontrowersje, jedni go lubią, inne nie, ale wiele osób czyta, o czym świadczą wysokie statystyki tego TAGu! Wprowadziłam go na swojego bloga po dwóch latach pisania, już ponad rok publikuję regularnie, każdego miesiąca :) Nie wiedziałam, jakie było założenie tego Projektu ( dzięki tobie już wiem ) ale ja go interpretują po swojemu - pokazując opakowania zużytych kosmetyków bądź wyrzutków ( czyli produktów, które u mnie nie sprawdziły się czy skończyły swój żywot z powodu przeterminowania ).
OdpowiedzUsuńDlaczego to robię? Nie jestem w stanie opisywać wszystkich produktów, które stosuję, pokazuję jedynie wybrane, najlepsze, natomiast w denku, podczas podsumowania minionego miesiąca, każdemu produktowi, który przewinął się przez moje ręce ( czyt. włosy, cerę, skórę... :)) poświęcam " swoje 5 min." - pisząc o nim mini recenzję ( w kilka słowach o najważniejszych atutach czy wadach ).
Często u innych blogerek znajduję coś ciekawego dla siebie własnie w denkach :)
Każdy ma swoje zdanie, które szanuje, ja długo się zabierałam za DENKO, i ciesze się, że go wprowadziłam, bo zawsze tym postom towarzyszy dyskusja, każda/każdy dzieli się swoimi opiniami na temat tego czy innego produktu - jest fajnie :)
Zgadzam się z Tobą w wielu kwestiach o których piszesz, ale czy nie uważasz że kosmetyk który się przeterminował (czytam "nie został zużyty do końca") powinien trafić do projektu kosz? Nie do projektu denko? Przecież nie został zużyty do końca. Czyli nie był wart by o nim pisać? Tak przynajmniej mnie się wydaje. Podobnie rozumiem wrzucanie do denka - czyli zużycie do końca - szamponu który kołtuni mi włosy, czy kremu po którym mam wysyp pryszczy. Dlaczego nie zrobi się mini wpisu na zasadzie "produkty które mi nie służą"
UsuńProjekt denko który ma założenia i się ich trzyma to słuszny projekt, ale niestety często zmienia się on w projekt śmietnik, a szkoda.
Ja nie mogę tylko tego zrozumieć w tym tagu tego że pokazujemy nie pełnowartościowe kosmetyki a przegląd śmieci, podpaski, tampony, chusteczki dla niemowląt, waciki, płatki patyczki.
Haha, no racja, w denkach można zobaczyć wiele, ale to już kwestia indywidualna, ja osobiście nie pokazuję " wszystkiego " :)
UsuńPrzeterminowany produkt w moim przypadku, to zazwyczaj kosmetyk, o którym najzwyczajniej zapomniałam lub zabrałam się za jego stosowanie zbyt późno, i nie zdążyłam zużyć do końca, co nie znaczy że był zły czy nieodpowiedni. Dzięki świadomemu doborowi kosmetyków, " nieudane " trafiają się " mi nadzwyczajnie rzadko, nie lubię określenia " buble ", bo to co nie do końca mi pasuje, może dla innych osób okazać się odkryciem i dobrze służyć.
Michale, nigdy nie stosuję czegoś na siłę, tylko dla pokazania produktu w DENKU, nie, ale np. krem do twarzy który mnie natłuszcza, znajdzie zastosowanie jako... idealny kosmetyk do dłoni lub stóp, taki swoisty " recykling " :) szampon plączący włosy, to akurat nie problem, bo stosuję zawsze maski i odżywki.
Po części zgadzam się z Twoją opinią, jest cienka linia między denkiem, a koszem, i tylko od nas zależy, co pokazujemy - pierwsze czy to drugie :)
Pozdrawiam ciepło.
taki recykling (zużyć do stóp) też czasem stosuję :)
UsuńWłaśnie mi o tą cienką linię chodzi bo samo denko to zupełnie niezły mobilizujący nas projekt :)
Bardzo Ci dziękuję za wypowiedź :)
Żartujesz - denko z podpaskami i tamponami...szoook. Czasami czytam u kogoś takie posty, u mnie nie było nigdy i nie zamierzam nawet ich wprowadzać. Po odpakowaniu kosmetyku zazwyczaj wyrzucam pudełko, a po skończeniu produktu robię to samo, nie lubię zaśmiecać szafek z niepotrzebnymi rzeczami...pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNiestety z tymi podpaskami i tamponami to nie był żart. Już na kilku blogach znalazłem.
UsuńU mnie denko jest. I będzie. Pomaga mi utrzymać zapasy kosmetyczne w ryzach, czyli działa zgodnie z założeniem. Chętnie przeglądam też denka osób o podobnej skórze czy włosach do moich, bo dzięki nim poznaję nowe kosmetyki, o których inaczej być może bym się nie dowiedziała.
OdpowiedzUsuńPoza tym moje denko to skarbnica takich minirecenzji dla mnie. Może dostałam jakąś miniaturę, która zainteresowała mnie na tyle, że kupię duże opakowanie kosmetyku? Jeśli spodobał mi się balsam do ciała, ale mam w zapasie jeszcze 3 inne, nie będę go kupować od razu. Jeśli mam o nim malutką notatkę, za kilka miesięcy będę o nim jeszcze pamiętać. Dzięki prowadzeniu takich zapisków i zakupy robię bardziej uporządkowane.
I to, że prowadzę denko, nie znaczy że używam wyłącznie kosmetyków, które mi nie służą, ani że pokazuję komuś tampony czy patyczki do uszu. Można prowadzić denko "dennie", a można i tak żeby na nim skorzystać. Wydaje mi się, że wrzuciłeś wszystkich do jednego wora. Chyba trochę niepotrzebnie.
I bardzo się cieszę, że denko w Twoim wypadku przebiega zgodnie z założeniami TAGA. Cieszy mnie też, że lubisz ten projekt i że pomaga Ci tak jak powinien to robić.
UsuńZwróć uwagę tylko na jedno. Nigdzie nie napisałem WSZYSCY, którzy robią denko robią to dennie. Zauważ, iż napisałem, że założenia projektu są słuszne. Nie ganię całego projektu, tylko to co się z nim dzieje na wielu - podkreślam NIE NA WSZYSTKICH, A NA WIELU - blogach.
Jeżeli inaczej zrozumiałaś to co napisałem to przykro mi. Jeżeli poczułaś się tym urażona, tym bardziej mi przykro, że uraziło Cię to co zrozumiałaś Ty, a nie to co powiedziałem ja.
Podpisuję się pod Twoim komentarzem rękami i nogami ;)
UsuńJeszcze zanim zaczęłam prowadzić blog wiedziałam,że będę co miesiąc pokazywać swoje śmieci,bo nie zawsze zdążę zrobić recenzję jakiegoś kosmetyku,a w denku mogę zrobić minirecenzje czy coś się u mnie sprawdziło czy nie,a chusteczki higieniczne i opakowanie po wacikach trafia do mojego denka,bo w PL nie ma dokładnie tych samych ,które ja używam,a może zachęcę do kupna kogoś kto jak ja zamieszka za granicą ?
I szczerze dziwi mnie oburzenie z opakowaniami po podpaskach i tamponach,bo chyba każda z kobiet prowadzących blog ma co miesiąc okres czy blogerek to nie dotyczy ??? Te produkty również okazują się bublami ! Zresztą co wrzucamy do Naszego denka na swoim blogu uważam za sprawę indywidualną ^^
Pozdrawiam :)
Czyli pasuje Ci projekt śmietnik :) a nie projekt DENKO
UsuńMasz do tego pełne prawo i dziękuję za Twoją opinię.
Urażona? Skądże znowu, szkoda życia na to. :) Chciałam jedynie podkreślić bardziej, że denko denku nierówne - bo tego mi w Twojej notce zabrakło. Pozdrawiam!
UsuńNapisałem "gdy w projektach denko na wielu blogach" nie na wszystkich i moją intencją było właśnie to :) o czym piszesz. Ze nie wszystkie denka uważam za denne - choć niestety wiele z nich tak.
UsuńCieszy mnie również, że wyraziłaś swoją opinię, bo o to mi chodziło mi w momencie pisania tego postu.
Niech będzie "projekt śmietnik" skoro tak uważasz.
UsuńJa nie mam zamiaru nic u siebie zmieniać póki czytelnikom nie przeszkadza co dodaję i opisuję :)
A że Tobie się to nie podoba to wcale nie musi,mi też wiele rzeczy nie podoba się i jakoś z tym żyję :P
To prawda nie musi mi się podobać i dlatego napisałem ten post bo mnie się to nie podoba. Wiedziałem też że nie wszystkim się on spodoba. Ale miałem potrzebę i odwagę poruszył ten temat. A wiem, że nie tylko ja tak myślę o tym projekcie. Nie podoba mi się śmieciowe denko, natomiast nie mam nic do denka zrobionego zgodnie z założeniami autorki projektu.
UsuńTy masz prawo robić co chcesz, a ja mam prawo pisać co chcę. I na odwrót :) również :)
Mnie denko motywuje. Niestety uwielbiam kupować kosmetyki na zapas, np. Roczny zapas. A projekt denko mnie motywuje by nie otwierać tego i dzięki temu trochę sie chamuje za nim kupie cos nowego : p bo jak widzę ile tego mam i jak wolno mi to schodzi. Zreszta sama lubie czytać takie posty, bo po całym opakowaniu są najlepsze recenzje i przemyślenia xd
OdpowiedzUsuńCzyli dla Ciebie denko jest dokładnie tym co wymyśliła jego autorka :)
UsuńI pewnie w przyszłym miesiącu będzie już mniej takich wpisów :) Ja na początku nie robiłam, potem zaczęłam ale chyba jednak zaprzestane. Nie wiedziałam skąd się wzięła cała ta akcja, więc dzięki! Ale faktycznie, śmieci nie ma co pokazywać. Jeszcze nie spotkałam bloga, gdzie były pokazane opakowania po tamponach czy podpaskach ale jak ktoś się chce tym chwalić to a proszę bardzo.
OdpowiedzUsuńW koooońcu ktoś to napisał! Jak widze te denka które mają zużyte produkty lubiane, tylko po to by pokazać w denku to aż mi ręce opadają. Pamiętam jak na początku chodziło o to by zużyć kosmetyki których ma się napoczętych za dużo. Teraz mam wrażenie że kupują jak najwięcej żeby mieć "denko"
OdpowiedzUsuń... od początku mnie odrzucał, chyba mam za silne poczucie estetyki. Niemniej, to coś jest chodliwe, ale powoli widzę, że te niektóre "chodliwości" są marnej jakości... :P więc na przekór (jak zazwyczaj) rezygnuje z nabijania liczb! Mega WPIS!
OdpowiedzUsuńbo nie liczny są najważniejsze w tej kwestii :) a jakość tego co robimy na blogu :)
UsuńMusze przyznać, że wpis jest bardzo dobry i dał mi do myślenia. Projekt denko pozwala mi usystematyzować zakupy, to czego naprawdę potrzebuję i regularnie zużywam. Masz też rację tu chodzi o konkretny cel a nie dawanie śmieci. Wpisu z tamponami czy podpaskami nie rozumiem, ale wacikami juz tak. Bywają naprawdę różne i pozwolą np. ominąć złe kupno. A ja muszę zrezwolucjonizować swoje wpisy. :)
OdpowiedzUsuńbo sam projekt nie jest zły :)
UsuńOsobiście lubię denka z racji, że są to takie małe podsumowania. Sama takowe piszę, jednak jeśli coś mi nie służy to oddaję mamie, bądź wyrzucam niezużyte - proste.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodzi :) jak coś mi nie służy oddaje komuś innemu lub wyrzucam, ale nie zużywam tego do końca byle do denka było :)
UsuńJa nie robie DNA ale za to staram sie nie kupowac na zapas. Sama tez nei za specjalnie czytam takei posty.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie kupuje na zapas i nigdy tego nie robiłam i szczerze powiedziawszy nie ogarniam o co chodzi w tym całym denku blogerek, chca się pochwalić, że w ciągu miesiąca kupiły milion kosmetyków?
OdpowiedzUsuńPowiem tak- ja lubię projekt denko. Lubię i już, bo dzięki niemu zaczęłam regularnie zużywać kosmetyki (a nie otwierać 50 opakowań balsamów na raz). Poza tym zużywam za dużo kosmetyków, żeby pisać recenzje każdego z nich na blogu. W projekcie denko zawsze o każdym mogę kilka słów napisać, kogoś przestrzec przed zakupem bubla, albo zachecić do spróbowania fajnego produktu...z denkiem podpaskowym czy tamponowym akurat się jeszcze nie spotkałam. Ale uwierz mi, ze kiedyś na jakimś blogu, właśnie w denku zobaczyłam waciki z Rossmana (Lilibe), kupiłam i teraz używam ich namiętnie. Więc nie ma co generalizować, wrzucać ludzi do jednego wora i demonizować ;) Wszystko jest dla ludzi, ale jak to mówią- z umiarem i głową ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przecież o tym napisałem że sam projekt denko nie jest zły, ale na wielu blogach -WIELU NIE ZNACZY WSZYSTKICH - jest on karykaturą pierwotnego DENKA.
UsuńCo do płatków preferuje te z biedry a aloesem :D
Ej, ja tam pokazuje waciki i dobrze mi z tym :D W denku też się czasem zdarzą produkty, które mi nie do końca podpasowały, ale nie zrobiły mi żadnej krzywdy (nie zamieniłam się po nich w ropuchę ani nic), dlatego zazwyczaj zużywam je do końca, ale odradzam wszystkim kupno :) Jeśli natomiast mam kosmetyk ewidentnie nieprzystosowany do mojej cery, to go po prostu komuś oddaję, bo nie widzę sensu się z nim męczyć tylko po to, żeby wsadzić go do denka :)
Usuńale są tacy którzy i tak taki produkt zużyją byle go w denko włożyć.
Usuńhm, domyślam się, że nie taki był zamysł, ale odnoszę wrażenie, że blog, który ma przysłowiowe "denko" i nie daj buk opakowanie po "wacikach" (co zresztą też może ograniczyć nadmierne ich kupowanie:P) sięga prawie dna;)
OdpowiedzUsuńNo cóż Michale, mnie zdarza się wrzucić do denka, ba często są produkty, które mi nie do końca służyły, niekoniecznie szkodziły, ale były średnie i z różnych względów po nie nie sięgnę, acz czasem po prostu zapomnę napisać, że poleciało zanim zużyłam... tudzież lecą przeterminowane produkty, gdzie również mi się zdarza nie zaznaczyć tego faktu...
Umieszczam także na swoim blogu produkty, które albo były przeciętne, albo beznadziejne... przy czym uważam, że mój blog może nie jest jakiś wysokich lotów, ale przytoczony przez Ciebie "poziom" trzyma... O miernotach piszę, bo uważam, że czasem warto wspomnieć na co Czytelnik niekoniecznie ma zwracać uwagę - choć oczywiście u innego może okazać się perełką... Dochodzą również produkty ze współprac, które wypada zrecenzować, a niekoniecznie nas zachwycając - kłamać nie będę...
Reasumując wiem, że Twoją intencją nie byl przekaz, że "blogi denkowe są denne", ale niektórzy mogą tak to odebrać - dlatego byłabym ostrożna z uogólnieniami...
ot się wygadałam hahaha
pozdrawiam serdecznie
:)
Jedynym uogólnieniem jakiego użyłem to to że my blogerzy urodowi jesteśmy maniakami kosmetycznymi :)
UsuńNigdzie nie napisałem że projekt denko jest zły, napisałem wręcz, że w założeniach to bardzo rozsądny projekt.
Napisałem że w wielu przypadkach - NIE WE WSZYSTKICH - do denka trafiają produkty które myślę, że nie powinny się tam znaleźć. Nie mówię tu o przeciętniakach, ale o tych które kołtunią włosy, powodują wysyp pryszczy, swędzenia czy inne uszkodzenia skóry. Bo nie rozumie używania takich kosmetyków do samego denka. Podobnie jak podpaski, tampony, prezerwatywy, chysteczki higieniczne, płatki kosmetyczne itd. Dla mnie to nie kosmetyki i to nie zgadza się z pierwotnymi założeniami autorki PROJEKT DENKO. A jeżeli robimy swoją wariację na jego temat piszmy że to nie denko ale coś innego.
Napisałem że JA nie napiszę denka, nie napiszę o przeciętniaku, ale nie napisałem że nie napiszę jak produkt będzie tak zły że sobie na to zasłuży. To że pisze że ja ustaliłem sobie taki poziom nie znaczy że ktoś musi do mnie równać. Bądź zniżać jeżeli tak widzi mojego bloga.
:)
będę się spierać, zgadzam się napisałeś, że z założenia jest ok, napisałeś także, ,że "Dosłownie na co drugim poświęconym urodzie blogu znajdziemy co miesiąc ten, jakże słuszny w założeniach, TAG."
UsuńA to:
"Na moim blogu nigdy nie było PROJEKTU DENNO denko i nawet się go nie spodziewajcie. Nie widzę potrzeby dzielenia się z Wami moimi śmieciami. Na moim blogu nie piszę o kosmetykach, które mnie nie zachwycają, bo nie lubię pisać o przeciętniakach. Na moim blogu nie demonizuję składów i nie będę tego robił tak długo jak długo firmy będą przestrzegać prawa unijnego w tej kwestii i nie będą stosować zakazanych składników kosmetycznych. Na moim blogu nie robię wielu rzeczy ponieważ uważam, że należy trzymać się wysokiego poziomu i wysokich standardów."
można odebrać, po pierwsze, jako krytykę denka tak w ogóle;), po drugie, blogi, na których można znaleźć skład kosmetyku (co moim zdaniem świadczy o profesjonalizmie, a przynajmniej o orientacji w terenie - i oczywiście dotyczy wszystkich składów, nie tylko zielonych, bo tradycyjne kosmetyki mają całkiem nie złe składy czasami...), to już jest jego demonizowanie...
po trzecie blogi, na których pisze się o przeciętniakach są niskich lodów (dodając kilka innych rzeczy mają niski standard;) - może się czepiam, ale tak można odebrać tę część wypowiedzi - akurat ja nie mam kompleksów w temacie, mimo, że czasem pokazuję opakowania po płatkach, tudzież po próbkach:P...
Ja też nie napisałam, że nie piszę, o tych najgorszych - które aż na to zasługują;)... tylko właśnie o przeciętniakach, a także tych, które mi zaszkodziły i wylądowały w koszu...
:)
Kiedys sie smialysmy na spotkaniu blogerek urodowych "jak nie pasuje to sie do stop zuzyje" ;)
Usuńhaha "lotów " oczywiście i "denno denko" - przepraszam za literówki...
UsuńCzy to że jest u innych coś co mnie się nie podoba ma oznaczać że będę się temu trendowi poddawał? Nie widzę sensu pisania denka i nie będę tego robił. Proste. A nie będę tego robił bo wiele blogerek obrzydziło mi ten tag do tego stopnia że uważam go już za obciach. Mimo że jak również napisałem z założenia był bardzo rozsądny.
UsuńTo nie wina tagu ale osób które go użyły. I podobnie jak Ci którzy uwielbiają ten tag mam prawo go i nie chcieć go u siebie.
Niestety mam już wrażenie że cokolwiek powiem, czy napiszę już teraz przez tagujących DENKO odbierane jest jako osobisty atak na nich :)
a ja mam wrażenie, że tak potraktowałeś naszą rozmowę - jako atak na Ciebie;)
UsuńOczywiście Michał, że nie... Ani nie musisz kochać czy lubić denka, czy czegokolwiek, ani go pisać, zresztą mi nie o sam tag denkowy się rozchodzi... bo odniosłam się również do składów i opisywania średniaków, czy "złych" kosmetyków...
Bardziej zwracam Ci uwagę na formę, w jakiej to podałeś, bo po prostu można mieć wrażenie, że "Twój blog" trzyma wysoki standard, bo nie demonizujesz składów (przez np. niepokazywanie ich), bo nie robisz denno denka, i wreszcie bo nie opisujesz przeciętniaków i "Twój blog" jest dzięki temu taki wyjątkowy...
Pisać warto o wielu rzeczach i rozumiem intencję z tagiem, szczerze sama zrezygnowałam z tych saszetek po próbkach i płatkach:P Bardziej mi chodzi o formę ujęcia tematu...
:)
cieszę się że wyraziłaś swoją opinię :)
UsuńNo ja właśnie odniosłam takie wrażenie, że tylko blogi, które piszą o świetnych produktach mają wysokie standardy, a reszta, to zakała internetów ;)
UsuńMichał polecam się:P
Usuń@asiablog.pl stopy zniosą wiele;)
Usuńdziewczyny dlaczego wkładacie w moją wypowiedź to co wam się wydaje? Ze znów zapytam. Czy gdzieś napisałem że tylko blogi piszące o świetnych produktach mają wysokie standardy? Czy napisałem że tylko blogi robiące to co ja są najlepsze? Nie. Napisałem że mój blog ma wysoki standard i jeżeli tak nie jest to napiszcie mi to wprost.
UsuńNo niby tak, ale piszesz, że nie piszesz o słabych produktach, ani o przeciętniakach i nie robisz wielu innych rzeczy, ponieważ uważasz, że trzeba trzymać się wysokich standardów. Czyli, ktoś kto o nich pisze, trzyma się niskich standardów?
UsuńNie, nie znaczy to że ma niższe standardy, o tym jaki jest poziom bloga świadczy to jak pisze (styl) jakie robi zdjęcia, czy robi rzetelne recki.
UsuńJa piszę zarówno o kosmetykach, które się u mnie sprawdziły, ale też o takich, które były kompletnie do bani. Nie uważam, żeby to było zaniżenie standardów. Jeśli coś jest przeciętne, to też o tym czasem napiszę, nie widzę w tym nic złego. Mi zależy przede wszystkim, na wartości wpisu dla czytelnika i jeśli odradzam zakup czegoś, to mam na celu ostrzeżenie czytelnika, ale taki wpis jest też przestrogą, a jednocześnie sygnałem dla producenta, że należy coś zmienić.
OdpowiedzUsuńNie raz zjechałam jakiś produkt od góry do dołu i nikt nie miał do mnie pretensji, co więcej, często firmy mi dziękowały za zwrócenie uwagi na ważne aspekty dotyczące produktu.
Mój blog jest niezależny, pisze o czym chcę, jak chcę i kiedy chcę. Mój blog nigdy nie stanie się blogiem reklamowym. Nikomu nie pozwolę mówić mi, co wypada, a co nie, czy coś zaniża standardy. Jeśli czytelnicy cenią sobie denka (a świadczy o tym ich popularność) to będę je robić, chociaż za tym nie przepadam. Jeśli szampon plącze mi włosy, to też o tym napiszę i umieszczę go w denku, nawet jeśli zużyłam go jedynie do prania pędzli, albo mycia podłogi. Napiszę o tym, że jest do bani i kropka. Nikt mi tego nie zabroni i mam w nosie, czy to wypada, czy też nie. Na moim blogu wszystko mi wypada i tylko moi czytelnicy mogą mnie odwieźć od jakiegoś pomysłu, żaden inny bloger nie wpłynie na moje blogowe poczynania.
Założenie projektu denko było, jakie było. Teraz nieco ewaluowało, ale to dobrze. Wszystko się zmienia, ludzie się zmieniają i ich potrzeby także. Posty śmieciowe są poczytne i też mają w sobie jakąś wartość. Do puki będzie na nie zapotrzebowanie, to będę je robić.
Noo, ale się wypyszczyłam ;) hehehe
Bez obrazy, ale chciałeś dyskusję, to się wypowiedziałam ;)
Cieszę się że wyraziłaś swoje zdanie, obrazić się nie obrażę. Standardy wytyczamy sobie sami ja mam takie, kto inny inne. Dla mnie denko z założenia było fajne, ale to co widzę na blogach już nie jest takie.
UsuńCo do przeciętnych. Nie uważasz że na coś co ani działa ani nie działa szkoda słów? pisząc o nim powodujesz że ktoś wpisując w wyszukiwarkę jego nazwę będzie miał go wyżej pozycjonowanego. Bo algorytm nie patrzy zła czy dobra opinia. Patrzy ile ich jest i podnosi stronę producenta w rankingu i wysokości wyświetlenia. Co w efekcie może sprawić że pisząc o nim nieświadomie pomagasz mu reklamować się
:)
Wiesz, z tymi kosmetykami, to też tak jest, że dla jednego jest przeciętny, a dla innego wspaniały. Dla mnie ostatnio wiele produktów stało się przeciętnych, bo moje wymagania i świadomość wzrosły. Nie ma produktów idealnych. Dla jednego jakaś cecha może być nie do zniesienia (np. różany zapach), a dla innego to będzie atut.
UsuńPozycjonowanie w wyszukiwarkach mnie nie interesuje, noo... chyba, że chodzi o mój blog ;) Resztę mam w nosie. Ja piszę dla ludzi, którzy umieją czytać i nie zatrzymują się jedynie na zdjęciach i tytule posta ;)
@asiablog.pl stopy zniosą wiele;)
UsuńMichale, ale przecież krytyczne recenzje (a napisać, że coś jest przeciętne, to raczej krytyka) są najbardziej potrzebne, żeby inni ustrzegli się zakupu niedziałających produktów. Ok, się wypozycjonuje marka, ale kiedyś była afera z piecykiem i dr Oetkerem - był ten budyń wypozycjonowany, na pierwszym miejscu nawet, ale z wulgaryzmem w jednym zdaniu i z jakże niepochlebną recką. Skutek niekoniecznie przez firmę oczekiwany...
UsuńJeżeli chodzi o pana od Ogrzewania i pewnego doktora Budynia :) to on sam mówi że gdyby to zrobił teraz a nie kiedyś konsekwencje dla niego mogłyby być poważnie wyczerpujące. Ale mniejsza o większość :) To nie mój styl prowadzenia bloga.
UsuńJeżeli chodzi o przeciętniaki ja rozumiem tu produkty które nakładane nie pogarszają ale i za wiele nie poprawiają. Dlatego nie lubię o nich pisać :) bo nie budzą skrajnych emocji, ani nie oczarują, ale też i nie zawiodą.
Wychodzę z założenia że wolę pisać o produktach które warto kupić i których warto szukać. Oraz jeżeli trzeba to o takim którego lepiej unikać. Choć opaczność mnie broni przed pokusami i udaje mi się trafiać dobrze.
No i całe szczęście, że to nie Twój styl ;) Ja takie omijam z daleka, nie jestem grupą docelową.
UsuńKumam, czemu nie chcesz o przeciętniakach pisać. No i oczywiście nie musisz, tylko chciałam powiedzieć, ze dla mnie takie recenzje są również bardzo przydatne. (Może własnie te nieszczęsne denka są dobrą metodą by o przeciętniakach wspomnieć, ale nie musieć się nad nimi rozwodzić?)
Dodam jeszcze, że pisanie o składach kosmetyków, też ma swój sens i ja zwracam na to uwagę, bo jeśli producent pisze, że coś jest naturalne, albo sugeruje to opakowaniem, a w produkcie znajdziemy najgorsze konserwanty i inne scier**, które nie powinny tam się znaleźć, to coś jest nie tak. Jawna manipulacja konsumentem, a taki sobie zwykły konsument, często jest nabijany w butelkę. Blogerzy kosmetyczni mają takie zadanie, aby to wyłapywać, bo jeśli chcielibyśmy pisać tylko pochlebstwa, to lepiej byłoby skopiować opis producenta i wkleić na bloga, ale czym wtedy różniłyby się blogi od typowych portali, gdzie reklama goni reklamę?
OdpowiedzUsuńWybacz, ale moim zdaniem, trochę za bardzo z tym postem pojechałeś po bandzie. Nie mogę się zgodzić z wieloma Twoimi stwierdzeniami.
widzisz Michał to o czym pisałam;)
UsuńMam wrażenie, że nie zrozumiałaś co napisałem. Może ująłem to w niezrozumiały sposób.
UsuńPrzeczytaj moje recenzje, czy możesz zarzucić im nierzetelność i wyłącznie reklamę?
Co oznacza dla Ciebie "nie demonizuję składów i nie będę tego robił tak długo jak długo firmy będą przestrzegać prawa unijnego w tej kwestii i nie będą stosować zakazanych składników " Jeżeli nie to że jeżeli składnik będzie niedozwolony - szkodliwy to to wytknę. Ale nie będę pisał o tym że SLS są rakotwórcze - bo nie są - pomimo że ktoś z przedstawicieli firm kosmetycznych tak powiedział.
Pamiętaj nie odpowiadam za to co Ty zrozumiesz, a za to co ja powiedziałem. A w ani jednej z moich wypowiedzi nie widzę żebym powiedział to co ty odebrałaś.
Nie zarzucam Ci nierzetelności recenzji, broń boże. Chodzi mi tylko o to, że czasem jest tak, że producent reklamuje się naturalnością produktów (mimo, że nie posiada certyfikatów), a w środku znajdziemy np. DMDM Hydantion lub pochodne ropy naftowej, czy też właśnie SLS-y. To naturalne nie jest, co więcej, użycie ich jest zgodne ze standardami europejskimi. Przypomnij sobie wszechobecne reklamy telewizyjne LPM, jawne nabijanie konsumenta w butelkę. Ja wtedy myślałam, że to będzie szał. Super składy i niskie ceny i to w dodatku w drogeriach. Okazało się, że składy są typowe dla produktów 'nie naturalnych'. Jawna manipulacja, ale taki typowy konsument tego nie zauważy, kupi i będzie się cieszył, że ma coś naprawdę dobrego, bo nie zdaje sobie sprawy, że powinien zwrócić uwagę na certyfikaty i to te prawdziwe, a nie jakieś oszukańcze grafiki z 'dupy' wymyślone przez producenta.
UsuńBlogerzy to wyłapują i tępią takie zachowania. To trzeba demonizować, mimo, ze jest zgodne ze standardami... .
Ale nie napisałem że nie będę wytykał manipulacji. Napisałem że nie będę demonizował składników, które nie są zakazane. Ale jeżeli producent nabija mnie w butelkę to zupełnie inna kwestia. I nie napisałem że takich rzeczy nie wytknę.
UsuńZwróć uwagę że na moim blogu nie pojawił się żaden produkt LPM :) Dlaczego? Bo to zwykły przeciętniak jest.
JA pisze gównie o tych które warto kupować. Czy to znaczy że muszę również kupować te niewarte kupowania by o nich też pisać?
:)
Nic nie musisz ;) Twój blog, twoje podwórko! Chcesz pisać wyłącznie o super produktach, z których jesteś zadowolony, to pisz. To ma swoją wartość, bo jak wchodzę na Twojego bloga, to wiem, że nie znajdę chłamu i to jest super. Zwróć jednak uwagę na to, że nie każdy blog musi być taki, jak Twój.
UsuńZ Twojego wpisu wynika, że jeśli ktoś pisze o przeciętniakach lub bublach, to jego blog jest słaby, zaniża standardy itp. Nie napisałeś tego dosłownie, ale takie przesłanie z tego bije, przynajmniej ja to tak zrozumiałam.
Prosty przykład:
Chcę kupić szampon, bo reklama w telewizji mnie zachęciła, ale to tak mnie zachęciła, że aż w majtkach mi się robi mokro, jak o nim pomyślę. Przezornie jednak wpisuję jego nazwę w internet i jedyne, co znajduje to reklamy na portalach. Na blogach nie ma o nim ani słowa, absolutnie żadnych krytycznych opinii. Czuję się jeszcze bardziej zachęcona. Lecę ile sił w nogach do drogerii i kupuję. Cała w skowronkach wracam do domu i myją nim włosy. Okazuje się, że popełniłam wielki błąd, szamponem mogę umyć jedynie podłogę... .
Może gdybym zobaczyła negatywne opinie, to nie skusiłabym się na niego... .
A tak BTW, ja bym chętnie czytała bloga o podpaskach, tamponach i prezerwatywach... poważnie... tylko takiego, który byłby pisany z głową. Świadomie, a nie tylko dlatego, że bloger (samozwańczy) lubuje się w darmówkach. ;)
Piszesz: "Z Twojego wpisu wynika, że jeśli ktoś pisze o przeciętniakach lub bublach, to jego blog jest słaby, zaniża standardy itp. Nie napisałeś tego dosłownie, ale takie przesłanie z tego bije, przynajmniej ja to tak zrozumiałam."
UsuńW żadnym wypadku nie ma w tym wpisie takiego przesłania jak widzisz. A przynajmniej ja nie pisałem o tym. A jako autor wpisu chyba wiem lepiej co umieściłem w tekście :) Choć wiem że Szymborska oblała interpretacje swojego tekstu, a Chaplin nie był podobny do siebie i nie wygrał konkursu na sobowtóra :)
Ja takie wrażenie odniosłam, czytając ten tekst i z tego co widzę, nie tylko ja. Skoro piszesz, że nie miałeś takiego zamiaru, to właściwie ta dyskusja nie ma sensu.
UsuńMam jednak pytanie, czy jeśli powstałby blog, na którym autor pisałby wyłącznie o bublach i je krytykował, to czy byłby to blog słaby? Ja nie mówię tu o codziennym pisaniu, ale jeśli posty byłyby dodawane, raz na jakiś czas, tylko wtedy gdy autor (autorzy) nie trafiliby z zakupem.
krytyczny blog, który ubrany by był w odpowiednie teksty i zdjęcia, kupuje i czytuje w ciemno. Jeżeli robiłby to prostacko i po chamsku nie wiem czy byłby wiele wart :)
UsuńJa wychodzę z założenia, że blog jest zdecydowanie bardziej wiarygodny, jeśli bloger opisuje na nim nie tylko produkty świetne i godne polecenia, ale także i buble, a nawet te przeciętniaki. Owszem, jest paru blogerów (w tym Ty, ale Ciebie akurat znam osobiście i wiem, że masz ogromną wiedzę kosmetyczną) i blogerek, którym wierzę "w ciemno". I mogą pisać na blogach same eseje i pieśni pochwalne. Ale niestety, za dużo się teraz namnożyło blogów "śmieciowych", które opisują wszystko jak leci i dają wszystkiemu 10/10, nawet jeśli to jest bubel, że przestałam wierzyć niektórym opiniom. Dlatego jeśli widzę, że na jakimś blogu opinie o produktach są zróżnicowane, ba, jeśli bloger nie boi się skrytykować produktu, który dostał ze współpracy...to dla mnie właśnie taki blog jest wiarygodny. I tak szczerze to lepiej mi się czyta posty o bublach (bo niektórzy autorzy naprawdę potrafią ubrać takie notki w śmieszne słowa), niż zachwyty nad każdym możliwym kosmetykiem. A dzięki takim wpisom przynamniej wiem czego unikać :)
UsuńMichale, ja również nie wierzę w teorie spiskowe z rakotwórczością SLS i tak dalej. Ale nie trzeba wpadać w skrajności by udowodnić, że pisanie o składach jest bardzo użyteczne. Skoro już mówimy o SLS - w szamponach powoduje on np otwarcie łuski włosa, co prowadzi choćby do szybszego wypłukiwania koloru czy utraty blasku włosów. Dlatego dla mnie kluczową informacją przy recenzji szamponu jest jego skład. I tak dalej, przykłady można mnożyć, a już alergicy mają na ten temat najwięcej do powiedzenia... Zmierzam do tego, że przywiązywanie wagi do składów na blogach nie musi oznaczać demonizowania ich (i w większości przypadków nie oznacza). Dla mnie osobiście gdy bloger poświęca uwagę składowi kosmetyku wpływa to pozytywnie na wartość bloga dla mnie jako odbiorcy.
UsuńAle nie trzeba wypisywać składu każdego kosmetyku żeby dobrze go opisać. Wystarczy wspomnieć że zawiera coś tam i że że to działa tak czy inaczej. Nie trzeba przepisywać składów które i tak ą na opakowaniach. I co najważniejsze trzeba się na tym znać, a niewielu blogerów to chemicy. Wielu z nas to po prostu laicy którzy powielają często nieprawdziwe informacje choćby o alkoholach. Znajdzie taki alkohol cetylowy i pisze już że - kosmetyk zawiera alkohol nie kupuj bo wysuszy Ci skórę. A jaka jest prawda? Alkohol cetylowy nawilża, wygładza skórę. Stapiany z masłami podnosi ich temperaturę topnienia - przydaje się przy kostkach do masażu.
UsuńNie muszę rozbijać składu na czynniki pierwsze żeby o nim opowiedzieć, tak przynajmniej mi się wydaje. Oczywiście jeżeli w składzie naturalnej i ekologicznej marki znajdę nie pasujący do tej gałęzi kosmetyki składnik napisze o tym. Ale czy przy konwencjonalnych kosmetykach warto pisać że zawiera SLS? Skoro w konwencjonalnej kosmetyce zawiera go zdecydowana większość środków myjących. Wydaje mi się że tu lepiej chwalić konwencjonalny firmy jeżeli zastąpią go czymś naturalniejszym i wtedy pisać o w tej marce nie ma SLS a jest np. glukozyd.
Dlatego nie mówię tu o tym że nie odwołam się do składu, bo to robię, ale po co pisać za każdym razem zawiera wodę itd :)
chyba się rozpisałem :)
Składy są na opakowaniach, ale czytelnik przecież opakowania nie ma. Nie wszystkie kosmetyki są w drogeriach, więc aby poznać skład przed zakupem, wiele osób przeszukuje blogi.
UsuńJak ktoś się nie zna, to niech nie robi analizy - nie tego oczekuję (choć u znawców lubię poczytać, bo czegoś się nauczę). Chodzi mi o to, żeby chociaż była fotka opakowania, gdzie ten skład widać. Często przepisany skład lub jego fotka to jedyny powód, dla którego googluję w poszukiwaniu recenzji danego produktu. Nie trzeba się rozwodzić nad wodą w składzie ;)
Jeżeli zaś chodzi o SLS i SLES, to do niedawna byłam przekonana, że wszystkie drogeryjne i tanie szampony je zawierają. Ostatni rajd po drogeriach uświadomił mi, że jednak nie, szampony bez tych substancji są dostępne już w cenie parunastu złotych (np Biovax), tylko trzeba wiedzieć czego szukać a blogi w tym pomagaja.
Składy bardzo często znajdziemy na stronach producenta czy dystrybutora konkretnego kosmetyku, lub po prostu na wielu innych blogach. Więc myślę, ze nie ma potrzeby powielać go po tysiąckroć i wszędzie. :) Wiem że wiele osób ich szuka, lecz naprawdę najczęściej jesteśmy to my blogerzy. Większość nazwijmy to "zwykłych czytelników" - choć dla mnie są oni właśnie najważniejsi - czyta nasze recenzję by dowiedzieć się czy my uważamy ten kosmetyk za wart kupienia. Tak wynika z maili które otrzymuję od czytelników, którzy nie są blogerami.
UsuńDlatego w moim wypadku jednak chyba pełne listy składowe się tu nie pojawią. Co nie oznacza, że jeżeli ktoś o taki skład zapyta to mu nie napisze co tam jest :) Bo najważniejszy jest kontakt z czytelnikiem :) Przynajmniej dla mnie :)
witam ponownie:)
UsuńWidzę, że dysputa trwała...
Michał wstępnie zaczęliśmy o składach i wspomniałam, że warto podawać, a niekoniecznie rozkładać każdy na czynniki pierwsze...
Warto dlatego, że jak wcześniej Rinc zauważyła, jako Czytelnik, nie zawsze mam pod ręką opakowanie, tudzież sklep. Osoby mieszkające w Pl owszem wpadną do Rossmana , Natury czy gdziekolwiek i zerkną... U mnie nie wszystko jest dostępne, zwłaszcza stacjonarnie... I NIESTETY producenci, czy sklepy sprzedające kosmetyki tradycyjne, najczęściej na stronach nie podają składów. Czasem zdarzą się składniki aktywne, czy klucz, ale to mały wycinek...
Dla mnie to ogromny drogowskaz, choć chemikiem nie jestem, jeśli mam wątpliwości zawracam się do mądrzejszych od siebie... Ale dzięki składom na blogach, znalazłam parę perełek wśród tradycji, jak i czarnych owiec wśród natury:P
I to nie ma najmniejszego związku z tym czy ktoś lubi SLES-y, czy unika alkoholu... INCI jest INCI - informacją... która niestety nie jest dostępna często - on-line... powtarzam się już:P
pozdrawiam
:)
Zacznę tylko od tego że składy i wiele rzeczy poruszonych w całej dyskusji nie ma nic wspólnego z projektem DENKO o którym traktuje ten wpis :)
UsuńA wracając do samej dyskusji. Jeszcze nigdy nie miałem problemu znaleźć w sieci INCI produktu który mnie zainteresował :) Składy podaje 90% blogów i w większości producenci danej marki. Dlatego u mnie INCI się nie pojawiają w liście ani na zdjęciach. Wolę pisać o tym co dla mnie jest ważne czyli działaniu kosmetyku.
Dlatego w moim wypadku jednak chyba pełne listy składowe się tu nie pojawią. Co nie oznacza, że jeżeli ktoś o taki skład zapyta to mu nie napisze co tam jest :) Bo najważniejszy jest kontakt z czytelnikiem :) Przynajmniej dla mnie :)
hah to prawda, ale ja już zdanie w temacie wyraziłam, nie zmieniłam i nie będę się powtarzać:)
Usuńale jak już o INCI, Michał to poproszę link do męskiego szamponu Lorea'la np. tak z głowy do jakiegokolwiek producenta czy sklepu oczywista...
Uwierz mi, że jestem osobą, która zazwyczaj wyszukuje INCI i nie zawsze jest tak prosto, jak napisałeś... Naprawdę, często nie można znaleźć INCI danego kosmetyku, zwłaszcza tradycyjnego. Nie jest tak, jak piszesz, także często blogerzy, opisujący tradycyjne specyfiki nie podają INCI - to wyszło zdaje mi się od blogów naturalnych - ale nie wiem na 100% i teraz faktycznie więcej osób to robi.. Dodatkowo tracę czas, bo osoba, która ma INCI pod ręką uznaje to info za zbędne i nie zrobi nawet fotki... więc jeśli chcę wiedzieć siłą rzeczy muszę szperać... więc czytam i notkę, i przeczesuję internet, czasem bezskutecznie...
Nie jesteś jedynym, który nie podaje INCI.. jednak moim zdaniem, nikt nie stanie się przez to bardziej czy mniej oryginalny, bo to po prostu informacja... dodatkowo - podobnie, jak bardziej się ufa sklepom, gdzie INCI jest czarno na białym, zbliżone odczucia ma się do blogerów, którzy to INCI podają... ja tak mam... Choćby dlatego, że ktoś z szacunku do swojego Czytelnika (tego, który jest zainteresowany INCI - bo wiadomo nie każdy potrzebuje) wysilił się i spisał czy sfocił skład... Oczywiście to jest mój skromny punkt widzenia, ale też pamiętam, że jak zaczynałam przygodę z opisywaniem kosmetyków, to blogi z INCI wydawały mi się bardziej wiarygodne - nie wiem czemu... a jeszcze nawet nie bardzo kumałam o co kaman z tym nieszczęsnym INCI;)
Witam,ja na blogu nie prowadzę denka i nie zapowiada się abym go wprowadziła.wolę natomiast zrobić mniej dłuższych recenzji niż działać trochę na wyścigi,bo nie lubię mieć coś nażucane zwłaszcza w miejscu w sieci które jest moje.nie potępiam projektu ale sama nie czytam takich wpisów.uwibiam natomiast blogi które mają recenzje kosmetyków które nie są dostępne w każdym Rossamnie,sama staram się dążyć do posiadania takiego bloga😀 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że opakowania kosmetyków nie sa takie nołnejmowe.
OdpowiedzUsuńniestety nie dysponowałem innymi :)
UsuńKażdy ma prawo pisać to co chce i jak chce :) każdy ma swoją wizję pisania bloga: i Ty Michale, i Patrycja, i Joasia, i ja (choć ja robię to od niedawna), każdy z Nas ma swoich odbiorców, jedni mniej, inni więcej - i niech każdy robi to w zgodzie z własnym sumieniem ... tyle ... nie odbijajmy piłeczki między sobą z ideą kto robi to lepiej, a kto gorzej ... zrobiło się niesmacznie, a przecież nie taki był zamysł tego wpisu :(
OdpowiedzUsuńDENKO - kontrowersyjny temat, trzeba mieć dużo odwagi aby go w ten sposób przedstawić - ale po troszę ja się z Tobą zgadzam. U mnie nie było jeszcze projektu denko na blogu, nie bardzo rozumiałam o co w tym chodzi i jaki to ma cel, aby pokazać swoje puste opakowania. Kiedy się dowiedziałam, to stwierdziłam, że w ten sposób przedstawiane nie mają do końca sensu ... ale zgodzę się, że są poczytne. Ten element nie wydaje mi się niezbędny na moim blogu, choć nie zarzekam się, że się tam nie pojawi - oczywiście w takiej wersji, w jakiej uznam to za stosowne :)
Pozdrawiam :)
Masz rację :) nie taki był zamysł tego wpisu.
UsuńBardzo Ci dziękuję za głos w dyskusji :)
Nie rozumiem dlaczego ostatnio taka nagonka jest o posty na temat podpasek czy tamponów. Jako kobieta, która regularnie używa tego typu produktów, chciałabym wiedzieć, który się sprawdzi, a co jest bublem, którego lepiej nie kupować. To taki sam produkt jak szampon do włosów, żel pod prysznic czy płyn do higieny intymnej. A informacje płynące z takiej recenzji mogą być bardzo cenne.
OdpowiedzUsuńOsobiście też robię denko, jednak nie zastanawiałam się nad głębszym sensem takich postów. Ujmuję tam wszystkie produkty, bo podobnie jak u autorów powyższych komentarzy nie każdy produkt recenzuję. Denko jest okazją do minirecenzji produktów, które z różnych względów nie załapały się na pełną recenzję, często wspominam tam o średniaczkach, które nie są warte uwagi. Myślę, że takie mini recenzje mogą pomóc komuś zdecydować czy warto wydać pieniądze na dany produkt. Lubię czytać denka u innych, bo można trafić na prawdziwe perełki, a przecież nie każdą recenzję produktu jestem w stanie przeczytać. Denko jest swego rodzaju podsumowaniem miesiąca, często odsyła do pełnych recenzji i moim zdaniem jest jednak przydatne. Nawet jeśli faktycznie nie zawsze zachowuje swoje pierwotne założenia i formę.
Pozdrawiam :)
My jako dorosłe kobiety jesteśmy zainteresowane recenzjami podpasek czy tamponów,a co dopiero nastolatki,które dopiero zaczynają poznawać te produkty ? Może warto byłoby jednak o nich pomyśleć ? ;)
UsuńJa jako nastolatka musiałam sama wypróbowywać różne podpaski z których cześć podrażniała mnie,bo moja mama używa od lat tamponów,a nie miałam kogo innego zapytać które podpaski będą najlepsze :)
No ale co w tej kwestii może powiedzieć facet ? Wydaje mi się,że niewiele ...
@Siostry z przypadku...
UsuńPrzyczepiłaś się podpaski, może czas się odkleić od jej paska mocującego, lub rozwinąć skrzydełka. Facet może równie dobrze wiedzieć jaka powinna być podpaska czy tampon i nie musi ich używać żeby to wiedzieć. Wystarczy się po prostu uczyć. Uwierz mi że faceci wiedzą niejednokrotnie więcej niż Ci się może wydawać. Zapytaj ginekologa faceta o te sprawy - przecież to facet i może powiesz mi że nie zna się na tym?
W moim wpisie nie chodzi o same podpaski, a wysypiska śmieci które pokazuje się na różnych blogach uważając że robi się tag Projekt Denko.
Wyraziłem swoją opinię jasno i cieszę się ze mogłem poznać Twoja
A ja nie lubię na blogach recenzji podpasek, rozumiem że to produkt, którego wszystkie używamy i dobrze znać opinie innych, ale jakoś mi kompletnie nie pasuje to do bloga kosmetycznego. Tzn ja u siebie nigdy bym nie opublikowała czegoś takiego, ale jak jest u innych to niech będzie, po prostu nie czytam. Tak samo mnie irytują reklamy maści na hemoroidy itd - to nie jest temat tabu ani temat o którym wstydzę się rozmawiać, ale lubię minimum elegancji w przestrzeni publicznej.
UsuńMichał - wiedzę może nabyć każdy, ale facet nigdy nie będzie użytkownikiem a co za tym idzie nie dowie się tego, co najistotniejsze z punktu widzenia osoby używającej tych produktów. Chyba o to chodziło Siostrom ;)
Mnie ciężko znaleźć wśród blogów jakość przez duże J, czy to wśród blogerów piszących o denku czy nie :( Dziekuję Michale za ten dzisiejszy wpis :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za to że chciałaś go przeczytać :)
Usuńdla mnie każdy może pisać, o czym chce, najwyżej nie będę tego czytać ;-) ja osobiście sama takich postów nie piszę, nie jestem aż taką maniaczką - produktów codziennego użytku nie gromadzę, zużywam regularnie i nie widzę zupełnie potrzeby pisać recenzji żeli pod prysznic, bo dla mnie jest to rzecz zwykła i nie mam na jej temat za wiele do powiedzenia i też nie mam na to czasu :-D ;-) ciekawy post, jeśli chodzi o produkty szkodzące nam, zgadzam się w 100%, lepiej nie używać, może oddać komuś innemu to posłuży, bo chyba nie taki jest cel tej akcji, aby się na siłę torturowac i karać za nieudane zakupy ;-)
OdpowiedzUsuńTeż miałam kiedyś bloga na blog.pl :) To były początki tej platformy blogowej, sporo osób się znało...
OdpowiedzUsuńCo do denka, to ja robię te posty głównie dla siebie - bo mam tendencje do otwierania 20 (nie przesadzam) żeli pod prysznic naraz, 4 kremów, itd... Odkąd robię denko, to łatwiej mi to ogarnąć i jest lepiej z moją systematycznością.
Mialam właśnie pisać, że widywałam już "denka" gdzie dziewczyny zamieszczały opakowania po tamponach. Ba, nawet po proszkach, płynach do naczyń, suplementach diety... Bo waciki kosmetyczne to już niemal standard ;) Nie rozumiem tego do końca, aczkolwiek może to pomaga im kontrolować jak dużo danego produktu zuzywają? Z drugiej strony, po co to upubliczniać. Recenzje i posty na temat podpasek to jak dla mnie przekroczenie pewnej granicy. Nie wstydziłabym się o tym pisać, ale nie zrobię tego z jakiejś tam przyzwoitosci, nie komponuje mi się to z treścią bloga kosmetycznego. To tak jak papier toaletowy recenzować albo ręczniki papierowe - niby można, ale po co (choć niektóre blogerki to robią ;))
Poruszyłeś ważną kwestię, również dziwi mnie to że blogerki często piszą o zużywaniu kosmetyków, które im szkodzą. To jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Produkty, które mi nie odpowiadają albo zuzywam do innych celów, albo oddaję znajomym, którzy je lubią. O ile zdarza mi się zdenkować żel pod prysznic, którego zapach mi się znudził, to na pewno nie używałabym kremu który powoduje wysyp czegoś na twarzy. To jakaś masakra i zupełny brak logiki. Ostatnio czytałam denko blogerki, która zużyła perfumy których zapachu nie cierpi (!!!) oraz cienie do powiek, które mają brzydki kolor i nie trzymają się na twarzy. Nie kumam tego.
czyli na szczęście nie tylko mnie to dziwi :)
UsuńMNie się zdarzyły denka, ale już prawie rok jak nie zamieszczam takich postów :P
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMichał, ale przecież wiele rzeczy, które z jakiegoś powodu nam nie pasują można zużyć niekoniecznie w sposób jaki przewiduje producent, np. nielubianą odżywkę do włosów zużywam na zmiękczanie pędzli albo w skrajnych przypadkach rozcieńczam i używam jako płyn do płukania tkanin ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie z kremami, coś co nie sprawdza mi się do twarzy w najgorszym przypadku skończy jako preparat do czyszczenia butów czy torebek :)
Lubię projekt denko i będę się go kurczowo trzymać, bo tylko on chroni nie przed 5-cioma otwartymi jednocześnie balsamami i całym stosem żeli pod prysznic.
I dobrze :) jeżeli lubisz ten projekt i Ci służy trzymaj się go :)
UsuńNie krytykuje samego projektu, bo jak napisałem w tekście powyżej :) założenia ma fajne. Mnie nie podoba się co często w nim ląduje.
Będę się trzymać :)
UsuńLubie projekt denko. Choć ten, który jest teraz na większości blogach znacznie różni się od pierwowzoru. Oryginalny projekt denko polegał na wytypowaniu 10 zalegających produktów i zużycie ich w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuńU mnie projekt denko pojawił się w dwóch odsłonach w wersji oryginalnej jak i tej, która jest obecnie znana na nie mal każdym blogu. Mnie projekt denko pomaga kontrolować zakupy i zużycie.Pomaga mi nie raz zmusić się do systematyczności. Z tym mam problem. A otwierać kilka rzeczy na raz potrafię jak nikt inny. Jak mi coś nie odpowiada to nie używam tego na sile , bo zrobi mi krzywdę. Szukam alternatywy jak zużyć dany kosmetyk. Nic na silę. Ostatnio używam maskę do twarzy na szyje i dekolt. Tam mi nie robi krzywdy a działa. :)
Śmieszą mnie zdjęcia podpasek i tamponów w projektach denko.Jak ktoś nie ma co dać do zdjęcia, bo zużył mało kosmetyków to zapycha projekt byle czym.