Aby uśmiech mój był wiecznie radosny i młody
„Wypełnij mi całe życie aby nie widać było
śladu, który odcisnął czas na mej twarzy. Aby uśmiech mój był
wiecznie radosny i młody.” Wyznanie miłości? Być może.
Doskonale oddaje ono to, co czasem czujemy patrząc w lustro. Czas
płynie nieubłaganie pozostawiając coraz wyraźniejsze ślady swego
upływu. Tu oczywiście, jak zawsze, pozostają nam różne wyjścia.
Jeżeli macie ochotę to możecie iść do lekarza medycyny
estetycznej by ten podniósł wasze linie czasu złotą nicią,
wstrzyknął pod nie mikstury przeróżne i podniósł to co się
jeszcze da unieść. Ale możecie też iść do zaprzyjaźnionej
kosmetyczki i poprosić ją o pomoc. A jeżeli macie szczęście to
poleci wam ona nieprzeciętny produkt, który niczym czarodziejska
różdżka zadziała tam gdzie trzeba. Fajnie jak jej działanie
wspomagane będzie zabiegiem Beaute Lifting. Ale samodzielnie
stosowana też pokaże co potrafi.
Age Signes Corrector –
Korektor zmarszczek od
Mary Cohr
Produkt w formie sztyftu zakończonego trzema
dermo-kuleczkami o spektakularnych właściwościach wypełniających
zmarszczki, dający widoczny efekt już po pierwszej aplikacji.
Dermo-kulki działają jak ręce masażystki, aktywnie wygładzając
zmarszczki. Kwas hialuronowy natychmiast wypełnia i nawilża skórę,
a kompleks Dynalift regeneruje włóka podporowe zapewniając trwały
efekt liftingu.
Pojemność 7
ml, cena około 315 zł
Moje obserwacje
Moje pierwsze wrażenie było takie, że trzymam w
dłoni ciekawy pisak. I niewiele się pomyliłem. Po zdjęciu
„skuwki” ukazały się trzy kulki, zaś po drugiej stronie
sztyftu jest „przycisk”, który dozuje nam preparat. Jeżeli
zapytacie czy pachnie to niestety nie jestem w stanie wam
odpowiedzieć. W składzie produktu niby są substancje zapachowe ale
nie potrafię ani opisać zapachu ani go sobie przypomnieć. Tak więc
albo substancji tych jest niewiele albo po prostu zapach z założenia
jest taki aby go nie było czuć. W składzie znajdziemy masło shea,
oliwę z oliwek, ekstrakt z sogo, kwas hialuronowy oraz opatentowany
przez firmę Mary Cohr kompleks Dynalift. Po naciśnięciu przycisku
dozującego preparat pojawia się na kulkach i teraz nadszedł czas
na naszą pracę. Nakładamy preparat wzdłuż każdej zmarszczki, z
którą się zmagamy. Doskonale sprawdza się delikatny okrężny
ruch – malutkie kółeczka jedno przy drugim. Taki łańcuszek
wzdłuż zmarszczki i ponownie prosty ruch wzdłuż niej. Ten w sumie
nieskomplikowany zabieg działa jak mikro masaż i w połączeniu z
działaniem produktu zdecydowanie skutecznie walczy z oznakami upływu
czasu. Już po kilku dniach widziałem pierwsze efekty działania.
Zaś po dwóch tygodniach efekty widoczne były nie tylko dla mnie.
W szkolnej skali oceniam na bardzo dobry
Michał
Ciekawy pisak. Dobrze, że ja jeszcze nie muszę korzystać z takich ustrojstw. :)
OdpowiedzUsuńoj tak ciekawy :)
Usuńoo matko cena jednak przeraża......:)
OdpowiedzUsuńmimo wszystko za efekt i wydajność jestem w stanie kopić go jeszcze nie raz :)
UsuńNo z ceną zaszaleli :)
OdpowiedzUsuńpamiętaj, że cena zawiera w sobie wiele składowych. Laboratorium które opracowuje produkt, opłata za patent na składnik, certyfikaty jakości, same składniki, opakowania, logistyka itd :) a firma nie produkuje w milionach tylko w tysiącach egzemplarzy :) co powoduje iż koszty rozkładają się w mniejszym stopniu na pojedyncze kosmetyki :)
UsuńPoza tym to selektywna marka :) a za to też się płaci. A znam o wiele droższe produkty :)
Extra!
OdpowiedzUsuńOoo chyba takiego preparatu szukam:))
OdpowiedzUsuńpolecam :)
Usuńto taka zmarszczkowa czarodziejska różdżka, którą chciałoby się mieć koniecznie, w każdym razie u mnie miałaby to i owo do zrobienia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
bardzo przypadł mi do gustu ten kosmetyk :)
UsuńAh, moja mama na pewno by ten produkt pokochała. Gdyby jeszcze tylko było mnie na niego stać :D Jak na razie używa jakiegoś tam sztyftu z Eveline, z kwasem hialuronowym (za całe 13 zł) i też jest z niego bardzo zadowolona :D Nie wiem tylko czy nadaje się do stosowania w okolicy oczu :P Tego sekretu mama mi niestety nie zdradziła :D
OdpowiedzUsuńpodpytaj ją :)
Usuń