Film zdecydowanie nie dla małych dzieci


Nie taki mały jest ten Książę

Bardzo lubię czytać i wiele jest książek, które zdarzyło mi się pochłonąć spośród wszystkich tych, które zdarzyło mi się przynajmniej nadgryźć. Ale jest kilka takich pozycji, do których ciągle wracam i za każdym razem czytam je z zapartym tchem i wciąż budzą one we mnie duże emocje. Jedną z takich książek jest „Mały Książę” Antoine’a de Saint-Exupéry, po którą sięgnąłem po raz pierwszy jako dziecko niechodzące jeszcze do szkoły. Sięgnąłem to może zbyt dużo powiedziane. Przeczytała mi ją mama na dobranoc. Już wtedy wiedziałem, że to niezwykła opowieść a mama pomogła mi pojąć to, czego nie potrafiłem jeszcze zrozumieć zbyt dobrze. Oczywiście na tyle, na ile zrozumieć to może dziecko. Bo książka ta jest o wielu bardzo ważnych rzeczach. O radości i szczęściu ale też i cierpieniu, życiu i śmierci, o samotności i przyjaźni. Tak też odbierałem ją – choć może trochę dokładniej – czytając ją jako lekturę w szkole podstawowej. Wtedy już wiedziałem, że nie jest to książka dla dzieci, bo wiele zawartych w niej prawd było skierowanych do dorosłych. Na sto procent umocniło mnie już w tym przekonaniu kolejne przeczytanie tej książki w szkole średniej. Autor ofiarował nam coś więcej, coś bardziej głębokiego o wielu dnach.





Film zdecydowanie nie dla dzieci

Jakież było moje zdziwienie, kiedy kilka dni po premierze sala kinowa nie była wypełniona nawet w jednej czwartej. Nie pierwszy to i zapewne nie ostatni film który tak ma. Był już kiedyś taki, na projekcji którego na sali razem ze mną było aż pięć osób. Ale za to dzięki temu film oglądało się zdecydowanie lepiej. Więc dla mnie to nie wada. A niech żałują ci, którzy go nie zobaczyli. Wadą – a dlaczego wadą to zaraz Ci opowiem – było tym razem to, iż ponad połowę widzów stanowiły dzieci. Ponad połowę tej garstki obecnych, żeby nie było. Była nawet pani z kilkumiesięcznym bobasem. Jestem pewny, że niemowlę niewiele rozumiało z tego co się dzieje. A że bobas płakać zaczął już po około dwudziestu minutach, Pani szybko opuściła z nim salę nawet nie ponaglana przez nikogo. Obok mnie zaś siedział chłopiec, który co chwilę powtarzał: „To głupie” albo „Ta dziewczynka jest naprawdę głupia” – i w kółko i w kółko i w kółko od nowa przez cały niemalże seans. A film po prostu nie jest bajką dla dzieci a głębokim przesłaniem dla dorosłych.



Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu

Ludzie nie dlatego przestają się bawić bo się starzeją, lecz starzeją się bo przestają się bawić. Zapominamy kim chcieliśmy być, kim byli nasi przyjaciele. Zapominamy czym jest radość, czym jest bestroskie dzieciństwo – takie jakie mieliśmy my sami. A już nasze pokolenie funduje swoim dzieciom KORPO-PIEKŁO od samego początku. Dziecko musi być idealne, ciche, spokojne i grzeczne. Ma też najczęściej spełniać – niespełnione najczęściej – ambicje swoich rodziców. Dlatego pchamy je od ich najmłodszych lat w tą stronę. Począwszy od przedszkola, koniecznie z obowiązkowym poszerzonym angielskim i może jeszcze włoskim. Do tego rytmika, rysunek i gra na skrzypcach... To, że nie mamy dla nich czasu rekompensujemy prezentami. I to nie byle jakimi: smartfony, smartwatche, komórki, tablety... lecz czy zauważamy w nich tą radość jaką prezenty, nawet te drobne, dawały nam? W naszych czasach dzieci wręcz się trenuje a nie wychowuje. A i tak o trudnych i ważnych dla nich sprawach nie potrafimy z nimi rozmawiać. My chcemy aby przeżywały swoje życie według naszego planu. A naprawdę nie potrzeba wiele aby nauczyć się czegoś co jest najbardziej wartościowe na świecie. Mianowicie tego, że jeżeli oswoisz kogoś to jesteś za niego odpowiedzialny. A kiedy odejdziesz to i tak zawsze będziesz z nim blisko w jego sercu.

Antoine de Saint-Exupéry



Ten film nie jest dla małych dzieci i chyba również nie dla tych trochę większych. Choć te większe może docenią choć grafikę, bo plastycznie film mocno ujmuje. Natomiast na pewno powinni go zobaczyć Ci, którzy układają swoim dzieciom każdą minutę ich życia lub zmuszają do śpiewania piosenek czy mówienia wierszyków na wszystkich możliwych castingach. Ci, którzy zapomnieli jak to było być dzieckiem, a chcą sobie to przypomnieć. Na pewno też wszyscy, którzy dopiero zaczynają szukać swojej życiowej drogi oraz ci, którzy czują że już się zgubili w naszym dorosłym i często sztywnym świecie. Film jest doskonale zrealizowany gdyż wydaje mi się, że reżyser posiadł odpowiedni klucz do tej książki. Książki, która dla wielu jest bardzo ważna. No cóż, obyśmy kiedyś spotkali się z Małym Księciem na asteroidzie b-612. Czego sobie i wam wszystkim życzę.


Michał

Komentarze

  1. Pięknie! Prawda rodzice tresują dzieci jak małe nie wiadomo co.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzycielka na zawsze, chyba Mały książę jest we mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmu nie widziałam, ale za pewne jak tylko znajdę chwilę, to z przyjemnością wybiorę się do kina.
    Dziwi mnie podejście ludzi, że każda animacja to film dla dzieci - bo myślę, że tak właśnie było w tym przypadku, podczas gdy jak sam piszesz film ma przesłanie właśnie dla dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zasmuciłeś mnie tą opowieścią ...strasznie smutne życie jest teraźniejszych dzieci.. I to na życzenie ich rodziców, który tak wściekle obrażają się za każdą "dyskryminację" jak powiesz, że nie podoba Ci się, że ktoś karmi dziecko w supermarkecie na Twoich oczach.. smutny ten chłopiec zapędzony na siłę do kina...i że wszystko głupie...Dzielny byłeś, że to wytrzymałeś..
    Małego Księcia nawet nie wszyscy dorośli są w stanie zrozumieć. Ponadczasowe prawdy są dla tych, którzy patrzą nie tylko oczami :)
    Pięknie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego potrzebowałam! Miałam się wybrać w tym tygodniu, ale zrezygnowałam myśląc, że "może nie jest takie dobre". Po przeczytaniu Twojej opinii mam na film jeszcze większą ochotę.

    Dzięki, Michał! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam. Mam podobne przemyślenia po. Cóż, płakałam nawet ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja corka ma 13 lat i zawsze miala wybor W szkole mi zarzucano np ze sie nie staram bo corka taka zdolna a nie chodzi na zadne kołka dodatkowe ale ona nie chciala wiec jej nie zmuszalam bo wiedzialam ze to moze zabic jej entuzjazm Jak zechciala sama powiedziala ze juz by to ja interesowalo i zapisalam ją tam gdzie chciala chodzic Przy wyborze gimnazjum pomoglam jej na tyle ze opowiedzialam jej o swoich przezyciach jakie ja mialam i wspolnie wybralysmy i jestesmy obie bardzo zadowolone Jestem rodzicem a nie menagerem dziecka Film obejrzalabym ale w domu Nie przepadam za kinem

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Tobie już wiem na co muszę iść do kina w najbliższym czasie - lub poczekać na wersję na DVD. I postanowiłam, że jeszcze raz przeczytam tą książkę, dokładniej tym razem analizując, bo szczerze mówiąc nawet jej nie skończyłam :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

JEŻELI W TREŚCI POSTA NIE PROSZĘ O LINK NIE UMIESZCZAJ GO TAM O ILE ZALEŻY CI NA TYM ŻEBY TWÓJ KOMENTARZ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY.

Potrafię znaleźć Twojego bloga bez tego.

Popularne posty